Reklama-EduAu

Artykuły Archiwalne

Najgroźniejsze zwierzęta Australii. Największe zagrożenie dla Australijczyków

Autor: Stan Guzinski 25 listopada 2014

Węże w australijskich miastach, a obawy emigrantów

Kto z nas nie słyszał o australijskich rekinach ludojadach, słono-wodnych krokodylach lubujących się w ludzkim mięsie, wężach obecnych nawet w wielkich miastach i jadowitych pająkach, których ulubionym miejscem przebywania sa buty (w Australii przeglądaj buty przed ich założeniem na noge !!).

Wiele moich rozmów o Australii, prowadzonych w Polsce, ogranicza się do tego tematu. Ludzie nie interesują się historią, polityką, czy gospodarką tego kraju. Czasem ktoś zahaczy o turystykę, ale najwięcej emocji dostarcza właśnie australijska fauna.

Oczywiście kangury i misie koala to najbardziej popularne znaki rozpoznawcze i maskotki kraju na antypodach, ale ileż można o nich mówić, wystarczy sobie na nie popatrzeć oglądając ładne zdjecia. Czasem ktoś napomknie o „strusiu” emu, kolczatce lub dziobaku, natomiast choćby wombaty, diabły tasmańskie, czy posumy (też wszystkie zaliczające się do torbaczy) poza Australią są już prawie nieznane.

Można więc powiedzieć, że fauna australijska kojarzy się dwubiegunowo, z jednej strony maskotki, a z drugiej mordercze bestie.

Potencjalni emigranci do Australii, chłonący wszelkie informacje na temat kontynentu na antypodach, ważący swoje szanse pomyślnego osiedlenia się w nowym kraju, często bardziej obawiają się pająkow i węży, niż bezrobocia. Mam wrażenie, że ta obawa nierzadko wpływa na ich życiową decyzję o emigracji do Australii, albo o jej zaniechaniu. Tak więc, sprawa wygląda na poważną.

Największym zainteresowaniem moich polskich rozmówców cieszą się więc nie te poczciwe, wciąż podchmielone ”misie” koala, lecz własnie owi australijscy zawodowi mordercy, maszyny do zabijania, czyhający na każdym kroku, w wodzie, na lądzie, na ulicach, a nawet w domach Australijczyków.

Jest tego wszędzie pełno, a przecież nie wspomnieliśmy jeszcze o skorpionach, zabójczych płaszczkach z łatwością i precyzją posługujących się swym jadowitym kolcem, czy choćby parzącym i paraliżujacym meduzom, ktorych ofiara nawet nie musi widzieć, gdyż nitkowate parzydełka mają po kilka metrów długości, są cienkie i właściwie przezroczyste. Takie spotkanie, w lazurowej wodzie przy tropiklnej plazy, też (teoretycznie) może skończyc się śmiercią w cierpieniach.

Uwaga, parzące meduzy - Cape Tribulation, Australia

Uwaga, parzące meduzy – Cape Tribulation, Australia – foto Stan Guzinski

 

Strzeż się kazuara. To wielkie ptaszysko, w charakterystycznym kasku na głowie, z rodziny nielotów (jak strusie, kiwi czy emu), bez problemu zdolne jest wpakować swój pazur ”środkowy” w brzuch lub klatkę piersiowa napotkanego wroga na dwóch nogach, z nikonem w garści.

kazuar - Hartleys Crocodile Adventure, Australia

kazuar – Hartleys Crocodile Adventure, Australia – foto Stan Guzinski

Jak ty możesz żyć w tej Australii?

… pytają mnie przyjaciele.

Tłumaczę im, że tak naprawdę, trzeba się trochę postarać, aby zginąć za sprawą australijskiego mordercy. Trzeba mieć wystarczającą ilość nonszalancji, ułańskiej odwagi i fantazji, albo po prostu z własnej woli ignorować ostrzeżenia i niebezpieczenstwa, i w dodatku mieć pecha, aby sprowokować wydarzenie.

Rekiny najczęściej atakują surferów i płetwonurków. Ci ludzie na pewno są świadomi niebezpieczeństwa, ale zapewne znieczuleni latami praktyki akceptują to jako ryzyko zawodowe. Lokalni znają przecież swoje akweny i na pewno często już bywali oko w oko z tymi „potworami”, które przecie nie zawsze atakują. Myśle, ze częściej zaspakajają tylko swoją ciekawość i odpływają, a płetwonurek ma później o czym opowiadać ekipom telewizyjnym z Europy. Być może w krytycznym dniu stracili czujność, albo uważali że po raz kolejny wyjdą z przygody bez szwanku, albo po prostu coś poszło wyjątkowo nie tak.

W wodzie, z rekinem zwykly plażowicz raczej nie ma szans, choć w australijskich gazetach czyta się też o przypadkach pokąsania i poszarpania ludzi przez rekiny. Jak widać, niespodziewana randka z zabójcą też jest do przeżycia.

Jeśli jesteś zwykłym plażowiczem, to staraj się nie kąpać na plażach w pobliżu ujść rzek, czy większych potoków, a szczególnie po dużych ulewach. Rzeki niosą ze sobą z głębi lądu różne ciekawe dla rekinow treści. Rekiny czekają na te przesyłki z dalekiego kraju i dlatego tam jest większa szansa na spotkanie z nimi.

Krokodyle słodkowodne są mniejsze i chyba nie mają wystarczającej siły, aby wciągnąć dużą ofiarę (człowieka) pod wodę, a następnie ukryć ją pod zatopionym konarem, tuż przy dnie, aby z czasem nabrał odpowiedniego aromatu. Ale … mogę się mylić …

Natomiast kroki (crocks) słonowodne to wielkie bestie, których należy się obawiać. One po prostu są duże, silne, zwinne i czasem głodne. Uwaga: jak nazwa wskazuje, mogą one występować w lazurowych wodach morskich, ale także, czego nazwa nie wskazuje, zapuszczają się rzekami i potokami wgłąb lądu.

krokodyl-słonowodny-Hartleys-Crocodile-Adventures, Australia

krokodyl słonowodny -Hartleys Crocodile Adventures, Australia – foto Stan Guzinski

Przy okazji proszę, niech ktoś mi wreszcie wyjaśni, dlaczego w Australii na żółtych tablicach ostrzegawczych, ustawionych przy plażach, potokach, zbiornikach wodnych, namalowany jest krokodyl, a pod nim wielki napis po niemiecku ACHTUNG. Czyzby Niemcy mieli wiecej ułańskiej fantazji niż inni odwiedzający Australię …? Coś w tym musi być, bo na przestrzeni lat pamiętam co najmniej kilka notatek w prasie, o tragicznych spotkaniach australijskich kroków z turystami, głównie z Niemiec właśnie.

Węże teoretycznie można spotkać wszędzie. Widziałem znaki przy drogach publicznych, z wizerunkiem węża i napisem: ”Ja też jestem użytkownikiem drogi. Nie rób mi krzywdy”. A zatem, węże są powszechne  – to strasznie niebezpieczne, … ale z drugiej strony, osobiście w ciągu kilkunastu lat życia w Australii, węża w naturze spotkałem może 3-4 razy i nigdy nie była to sytuacja krytyczna, gdyż najczęściej wąż pełzł w poprzek drogi, a ja siedziałem w aucie (zawsze im ustępuję). Natomiast ofiarę ukaszenia węża widziałem tylko raz – u weterynarza – był to mały piesek, który w podmiejskim parku naturalnym, w chaszczach wytropił gadzinę i nie chciał jej popuścić.

Z pająków sławne są te najgroźniejsze, które buduja pajęczyny lejkowatego ksztaltu (funnel web spider). Złe imię mają też chyba redback’i (czarne, z czerwonym rombem na grzbiecie). Te drugie na stałe mieszkaja u mnie w obejściu i jak dotąd ofiar w ludziach nie zanotowano.

Widać z tego, że Discovery Channel robi dobrą robotę, popularyzując wizerunki i demaskując australijskich morderców. Natrafilem nawet na informacje statystyczne na ten temat:

Najczęstsze przyczyny śmierci w Australii

– Krokodyle słono-wodne – jedna ofiara w 2013

– rekiny – 2 ofiary w 2013

– węże – srednio 4 ofiary rocznie

– pająk (funnel web) – 27 ofiar w ciągu ostatnich 100 lat

Ojeeej … to przecież prawie nic !! Z tych liczb wynika, ze wszystkie przypadki śmiertelne, spowodowane przez zwierzaki, to najwyzej kilkanascie ofiar rocznie. GDZIE więc kryje się prawdziwe zagrożenie dla mieszkańca Australii?

Według tych samych statystyk:

– śmiertelne wypadki na drogach Australii – 1193 ofiar w 2013

– śmierć spowodowana chorobami związanymi z otyłościa – ponad 7000 w 2013

Tak więc, mamy wreszcie najgroźniejszego mordercę Australii. A imię jego: Wygodna Kanapa.

Dane statystyczne zaczerpnąłem z broszurki wydanej przez Australian Physiotherapy Association, która zachęca Australijczyków, aby porzucili swe kanapy i podjęli regularną aktywność fizyczną – zobacz: www.physiotherapy.asn.au

Komentarze

Autor

Stan Guzinski

Stan GuzinskiStan pisze o Australii od 2001 roku, początkowo na stronce Australia - Życie Biznes Emigracja, a obecnie w portalu AustraLink.pl - Przegląd Australijski, którego jest założycielem i współprowadzącym. Absolwent Politechniki Gdańskiej, związany z gospodarką morską. Ciekawość świata sprawiła, że od roku 1996 mieszka w Krainie Oz. Obecnie pracuje jako oficjalny Reprezentant australijskich szkół angielskiego, college'ów zawodowych i wyższych uczelni. Pomaga w wyborze kursów i studiów, oraz w całej procedurze zapisu do australijskich szkół i uczelni i w organizacji wyjazdu do Australii. Zobacz: www.EduAu.pl Zajrzyj na fejsbuka Stana Więcej artykułów tego autora