Kahlenberg kontra polski kabaret
Autor: Krzysztof Deja 10 marca 2009
Co ma wspólnego Kahlenberg z polskim kabaretem?
Jeżeli spojrzymy na sprawę z pozycji obserwatora życia kulturalnego w Australii, a szczególnie w Adelajdzie to wiele, a nawet bardzo wiele.
Na przełomie lata byliśmy uczestnikami dwu znacznych wydarzeń kulturalnych. W dniach 14 i 15 lutego bieżącego roku, ks. Marian Szablewski wystawił program słowno-muzyczny oraz film dokumentalno-dramatyczny „Kahlenberg”.
Natomiast 7 i 8 marca mieliśmy okazję (i wielką przyjemność) śmiać się do rozkupku ze swych wad narodowych w satyrycznym programie „Oto Polska- kabaret” w wykonaniu aktorów Polskiego Teatru Starego i grupy muzycznej przy Centralnym Domu Polskim.
Najpierw parę słów o pierwszym wydarzeniu, czyli inscenizacji historycznej „Kahlenberg”. Jak wiadomo z kart historii, wrzesień 1683 roku był dla Europy – być albo nie być, w kontekście wiary i kultury chrześcijańskiej. Nawalnica turecka wspierana przez Tatarów zalewała Europę. Wiedeń, a dokładnie wzgórza Kahlenberg były miejscem wręcz symbolicznym. Papież Innocenty XI organizował odsiecz wojsk sprzymierzonych na czele których stanął król Jan III Sobieski. Właśnie to wydarzenie upamiętniał dobry program w wykonaniu aktorów Teatru Ottoway, chóru Cantores i kilku adelajdzkich muzyków. Ze względu na dużą liczbę zaangażowanych w to przedsięwzięcie osób, pomijam nazwiska oprócz wspomianego wcześniej, spiritus movens tak programu żywego słowa, jak i doskonale zrobionego filmu na ten temat – ks. Szablewskiego. Film wywarł na mnie szczególne wrażenie, bo pod względem profesjonalności, nie wiele się różni od wysokobudżetowych produkcji historycznych pokazywanych w płatnej telewizji, czy kanale SBS. Wiele scen dokumentalnych i archiwalnych nagrywano w autentycznej scenerii tamtych wydarzeń, czyli na wzgórzach pod Wiedniem. W scenach dramatyzowanych występują polonijni aktorzy z Adelajdy.
Co ciekawe, film ten będzie dostępny również w wersjach językowych: angielskiej i niemieckiej. A na festiwalu Pol-Art (koniec 2009 roku), będzie można zobaczyć rozbudowaną sztukę teatralną na kanwie tego filmu.
Drugą atrakcją artystyczną tego lata w Adelajdzie był kabaret Teatru Starego pt. „Oto Polska – kabaret” w reżyserii Ewy Leśniewskiej.
Zastrzegałem na początku, że nie będę wymieniał nazwisk wykonawców, ale jednego nie sposób nie wspomnieć. Chodzi mi o Marka Kobyłeckiego który tak w filmie „Kahlenberg” jak i w kabarece w wiódł prym na scenie. W pierwszym jako król Jan III Sobieski, w drugim rej wodził w skeczach.
Program satyryczny oparty był na wątku poszukiwania korzeni przez przybyłego do kraju nad Wisłą polonusa i dość skomplikowanej, czy raczej śmiesznej formy szufladkowania polskości. A także naszej bezgranicznie rozdmuchanej dumy narodowej w wymiarze wręcz absurdalnym. Pępek świata, to nawet mało powiedziane.
Bardzo płynnie powiązana akcja w skeczach i piosenkach prowadziła widza ponad wymiarem czasu, przez świetliste lata polskiego kabaretu. Od piosenki lwowskiej, żydowskiej satyry Tuwima, poprzez bardziej współczesne teksty czy piosenki Waligórskiego, Wasowskiego, ks.Tischnera, Tyma i paru innych, aż po Kabaret Moralnego Niepokoju, Tey, czy Ani Mru Mru. Przewijały się piosenki Osieckiej, Młynarskiego – że pozostane tylko przy tych przykładach.
Oprócz doskonałego aktorstwa mieliśmy próbki świetnych interpretacji wokalnych. Jeszcze raz zaznaczam, wszyscy wykonawcy, a było ich chyba (sic!) 22 osoby – w tym kilka debiutów scenicznych – podbili nasze serca. Muszę też podkreślić rolę muzyków, a także akustyka i nagrań dźwiękowych w tym programie. To sprawiło, że czuliśmy się jak w profesjonalnym teatrze muzycznym. Publiczność rozbawiła się od pierwszej sceny, a także przyłączała się śpiewem do wykonawców.
Co więcej, do rzadkości należy wyprzedaż biletów na polskie imprezy, czy dostawki na widowni, a właśnie tego doświadczyli organizatorzy. Tak przedstawienie sobotnie jak i niedzielne odbywało przy wypełnionej po brzegi sali.
Jak napisała pani Leśniewska, reżyser i autorka scenariusza tego przedstawienia:…”Jesteśmy pewni, że nasi widzowie odnajdą w przedstawionych przez nas utworach nostalgiczne ciepło i pazur satyry z dawnych kabaretów oraz spontaniczną radochę obecnego kabaretu. A wszystko po to, aby serdecznie się pośmiać…z bliźnich.” – nic dodać, nic ująć.
A nawiązując do tytułu tego felietonu, powiem krótko: nie ma kontry, jest wspaniałe uzupełnianie się. Bo tak patriotyczno-religijna sztuka, jak i satyra, czasem i pikantnie doprawiona jest potrzebna. I niech tak zostanie. Amen.
Wasz Chris
poniżej zdjęcia ze spektaklu „Oto Polska – kabaret”