Reklama-EduAu

Artykuły Archiwalne

Czy „warto” emigrowac do Australii? aspekt materialny

Autor: Stan Guzinski 27 lutego 2003

 

Ile kosztuje emigracja?

Jeden z czytelnikow tej strony zrobil ponizsze zestawienie swoich kosztow. Pozwolil je tu opublikowac. Aplikacje o wize stalego pobytu zlozyl w pazdzierniku 2002.

cytuje:

Moje koszty zwiazane z podaniem o wize poniesione do dnia wczorajszego (do wyslania aplikacji) – ceny aktualne w PLN:

  • tlumaczenia – ok. PLN 700
  • notariusz – ok. PLN 400
  • IELTS – PLN 520 (teraz juz PLN 550 )
  • skills assessment – ok. PLN 800 + PLN 30 za wysylke
  • koszty potwierdzenia 12 zdjec (3 osoby) i 2 dokumentow w ambasadzie – ok. PLN 950
  • application fee – ok. PLN 4 000
  • wysylka wniosku do Adelaide (kurier) – PLN 300

Razem: ok olo PLN 7 700.

Pominalem koszty podrozy do Warszawy.

Pozniej dojda :

  • koszt lekarza (ok. PLN 700 za osobe)
  • otrzymanie i tlumaczenia zaswiadczen o niekaralnosci (co najmniej PLN 200)
  • plus koszty wysylki (pewnie najlepiej kurierem, bo Poczta Polska do najrzetelniejszych nie nalezy)
  • a ha, i jeszcze IELTS zony.

Nie jest to tania impreza.

koniec cytatu

Juz w Polsce wydatek jest niemaly, jeszcze przed uzyskaniem wizy: egzamin z angielskiego, tlumaczenia dokumentow przez tlumacza przysieglego, uznanie kwalifikacji przez odpowiednia organizacje zawodowa w Australii, zlozenie dokumentow w ambasadzie, badania lekarskie, zaswiadczenie o niekaralnosci – za to wszystko trzeba placic. Potem koszt biletow lotniczych, ewentualnie transportu dobytku droga morska i wszelkie wydatki towarzyszace.

Powyzsze koszta moga byc jednak nie tak duze w porownaniu z wydatkami, ktore trzeba bedzie poniesc na miejscu: mieszkanie, utrzymanie, transport, telekomunikacja, edukacja i informacja (o rozrywkach nie wspominam). Zaleznie od wielkosci rodziny, jest to mniej, lub wiecej setek AUD tygodniowo

Ministerstwo Imigracji w swych materialach informacyjnych podaje, ze przecietna rodzina imigrantow, zyjacych w Australii mniej niz 2 lata wydaje tygodniowo 700 A$. Na tej samej stronie pisza, ze para malzenska wynajmujaca dom (mieszkanie) potrzebuje minimum 355 A$ na przezycie (to survive).

Tu wlasnie okazuje sie, jak wazne jest szybkie podjecie pracy, a tego niestety nikt z gory nie zagwarantuje. Urzedowa procedura, sprawdzajaca kwalifikacje i doswiadczenie zawodowe, poziom angielskiego itd., przez ktora przechodzi „kandydat na Australijczyka”, ma wylonic te osoby, ktore beda mialy najwieksze szanse na szybka adaptacje, ale nie daje na to zadnych gwarancji. Wyjatkiem jest przyjazd na wizie pracowniczej sponsorowanej przez pracodawcę (firme). Wowczas zatrudnienie czeka.

Do 1996 roku, swiezy imigrant, jesli pomimo wysilkow nie byl w stanie dostac pracy, mogl sie ubiegac o tzw. zasilek specjalny (rowny zasilkowi dla bezrobotnych). Obecnie imigrantom ten zasilek nie przysluguje przez pierwsze 2 lata pobytu. Wciaz maja jednak prawo ubiegac sie o zasilki rodzinne – o wysokosci zaleznej glownie od dochodu rodziny oraz wieku i liczby dzieci.

Dla mnie, pozbawienie migrantow zasilku dla bezrobotnych jest to sprawa kontrowersyjna, gdyz wiekszosc imigrantow potrzebuje wlasnie okolo 2 lat „na rozped”. Po tym czasie zaczynaja byc doceniani, juz zdolali udowodnic co potrafia, maja juz pewne znajomosci, istnieja w srodowisku, najczesciej maja juz lepsza prace i placa podatki, ktore z nawiazka zwracaja wyplacane im wczesniej chude zasilki.

ekonomicznego punktu widzenia, obecny rzad ma chyba jednak racje, gdyz pomimo braku zasilkow dla nowoprzybylych, imigranci wykwalifikowani walą do Australii drzwiami i oknami, zadnych zachet, ani gwarancji nie oczekujac. Nie ma zatem powodow, aby obciazac budzet dodatkowymi wydatkami.

 

Artykuł zostal przejrzany w styczniu 2014. UWAGA: wymienione w artykule kwoty są oryginalne (2002).

 

 *          *          *

 

Zdziwilo mnie twoje stwierdzenie, ze w Polsce powodzilo sie lepiej, mimo, iz pracowala jedna osoba w rodzinie, a teraz w Australii pracujecie z zona i zyjecie (po naszemu) „do pierwszego”.

Kazdy imigrant liczy na to, ze po przyjezdzie do Australii jego sytuacja sie polepszy. Czynnik materialny gra tu wazna role, ale nie jest jedynym, ktory ludzie biora pod uwage. Sa tacy, ktorzy przyjezdzaja tu np. ze wzgledu na pogode.

Swoj sukces w Australii kazdy odnosi do swojej sytuacji sprzed wyjazdu. Inaczej oceni to mloda osoba na poczatku kariery zawodowej, a inne beda punkty odniesienia czlowieka z 15-letnim doswiadczeniem pracowniczym. To samo w przypadku osoby mieszkajacej w wynajmowanym M-1, w porownaniu z kims, kto posiadal w Polsce wille z basenem.

Emigracja w jakimś stopniu wyrownuje te nierownosci. W pewnym sensie kazdy startuje od zera. Mozna powiedziec, ze osoby z dorobkiem, zawodowym czy materialnym, ryzykuja wiecej, gdyz w wielu przypadkach uplynie pare lat, zanim ten status zdolaja tu odbudowac.

Realia panujace w kraju, z ktorego sie wyjezdza, sa inne niz te w Australii. Niewiele rzeczy mozna ocenic za pomoca porownania prostego. Jak tu mawiaja „porownuj jablka z jablkami”, tymczasem imigrant czesto musi porownywac jablka z pomaranczami, albo nawet z camembertem.

Na przyklad zarobki. W porownaniu do sredniej krajowej, kilka lat temu w Polsce zarabialem dobrze, teraz w Australii zarabiam przecietnie, ale, w przeliczeniu na dolary amerykanskie, obecnie zarabiam wiecej.

Zarabiam wiecej, ale co mi z tego, jesli musze tez wiecej wydac, bo tyle kosztuje zycie. Stad wniosek, ze jednak porownanie do sredniej krajowej, jest bardziej miarodajne. Jesli tak, to obecnie powodzi mi sie gorzej, bo kiedys zarabialem dobrze, a teraz zarabiam przecietnie.

Imigranci z wiekszym doswiadczeniem zawodowym beda oczywiscie mieli okazje z niego skorzystac, ale moze uplynac pare lat, zanim przelozy sie to na sukces w sensie awansow i finansow.

Musi uplynac czas, aby inni ludzie sami zauwazyli jak jestes dobry, aby powierzyli ci stanowisko kierownika projektu, dzialu lub nawet szefa firmy. W Polsce juz moze przez te wszystkie szczeble przechodziles, ale tu zaczynasz od poczatku. Masz szanse szybciej przeskakiwac poszczegolne stopnie, bo wiedza i doswiadczenie juz jest, trzeba to tylko udowodnic innym.

Drugim istotnym elementem, wplywajacym na twoja kondyncje finansowa bedzie koszt zwiazany z zapewnieniem sobie dachu nad glowa.

Gdy juz osiagniesz, w oczach banku, zdolnosc kredytowa, to moze, jak to czyni wiekszosc Australijczykow, postanowisz kupic dom. Bank udzieli ci na jego zakup kredyt, ktory rozlozony bedzie na 25 lat. Kredyty sa dobre, a jedyna ich wada jest to, ze sa oprocentowane. Obliczenia wykazuja, ze przy obecnym (wcale nie wysokim) oprocentowaniu, w przeciagu tych 25 lat zaplacisz za dom podwojnie – zwracajac kredyt i placac odsetki.

W takiej sytuacji jest wiekszosc rodzin australijskich. Roznice pomiedzy tymi rodzinami polegaja na podejsciu do spraw kredytu i jego splaty. Jedni ciagna sprawe przez cale pokolenie, a inni staraja sie zredukowac czas i tym samym koszty, co wiaze sie z wiekszymi splatami.

Mozna wiec powiedziec, ze dopuki kredytu nie splacisz, to nie masz zadnych nadwyzek (bo masz dlug), czyli, jak to ujela autorka pytania, zyjesz w pewnym sensie „do pierwszego”.

Nie wiem, czy powyzej udalo mi sie wyjasnic, dlaczego napisalem:

„Wlasciwie, po szesciu latach od przybycia do Australii, ekonomicznie mam sie gorzej, przynajmniejna tle spoleczenstwa w ktorym zyje. W Polsce tylko ja pracowalem zawodowo i wystarczalo na utrzymanie rodziny. W Australii, wytezamy sie wespol z Malzonka, a do komfortu finansowego daleko.”

Tak, czy inaczej, na pewno nie jest zle. Niektorzy moga nawet uznac, ze dom z ogrodkiem jest lepszy niz mieszkanie na III pietrze, a zaczynanie od nowa otwiera zupelnie nieoczekiwane perspektywy.

 

Artykuł zostal przejrzany w styczniu 2014.

 *          *          *

 

Czy jednak nie zalujesz, od strony finansowej tego, ze wyemigrowales do Australii? W Polsce sam jeden utrzymywales rodzine, a w Australii jak piszesz musisz to robic wraz z zona. Czy, jezeli w Polsce jestesmy rodzina o troche ponad przecietnych dochodach, to warto emigrowac do Australii, pod katem materialnym? 

Cos mi sie wydaje, ze chcesz jechac do Australii „na pewniaka” , niczego nie poswiecajac, ani nie ryzykujac . Chyba ci to nie wyjdzie. Po prostu, nie da sie wszystkiego przewidziec, wykalkulowac, obnizyc ryzyka do zera. Oprocz tego, licza sie nie tylko pieniadze. Sa inne wazne czynniki, np. bezpieczenstwo na ulicy, przygoda, ciekawosc, perspektywa dla dzieci, i wiele podobnych.

W kazdym razie, moja zona nie narzeka ze pracuje . Wrecz uwaza to za awans spoleczny, na ktory w Polsce nie mialaby szans, po latach spedzonych poza praca (wiek – 40 + ).

Ja nie powiem ci czy warto, … bo nie wiem. Nikt nie wie jak ci sie w Australii ulozy. Twoja sytuacja , twoj potencjal i twoje potrzeby sa indywidualne i tylko ty je znasz. Jedno jest pewne, najbardziej potrzebujesz duzej dawki optymizmu. Ostroznosc jest cnota, ale jej nadmiar paralizuje.

 

Komentarze

Autor

Stan Guzinski

Stan GuzinskiStan pisze o Australii od 2001 roku, początkowo na stronce Australia - Życie Biznes Emigracja, a obecnie w portalu AustraLink.pl - Przegląd Australijski, którego jest założycielem i współprowadzącym. Absolwent Politechniki Gdańskiej, związany z gospodarką morską. Ciekawość świata sprawiła, że od roku 1996 mieszka w Krainie Oz. Obecnie pracuje jako oficjalny Reprezentant australijskich szkół angielskiego, college'ów zawodowych i wyższych uczelni. Pomaga w wyborze kursów i studiów, oraz w całej procedurze zapisu do australijskich szkół i uczelni i w organizacji wyjazdu do Australii. Zobacz: www.EduAu.pl Zajrzyj na fejsbuka Stana Więcej artykułów tego autora