« Pecia dola | Strona główna | Moreton Island »

21 listopada 2004

Stluczka

"...Tutaj ludzie zyja tak bardzo normalnie, co Europejczycy uwazaja za nudne lub jalowe. Nie ma konfliktow, nie ma walk ideologicznych, nie ma napiec na tle narodowosciowym. Trescia mojego zycia w Australii jest zachwyt nad tym, ze sie zyje, lowi ryby, opiekuje roslinami, zwierzetami i slucha corki."

Tak Jacek Kaczmarski wypowiedzial sie w wywiadzie o Australii i tak mi sie tez ona zawsze kojarzyla, az do dnia moich 31-szych urodzin...

Dzien zaczal sie jak zwykle, slonecznie i spokojnie i pewnie tak by tez sie skonczyl gdyby nie pewne wydarzenie. Z tytulu wiecie juz ze byla to stluczka, i to nie byle jaka bo pierwsza w moim zyciu, ale... no wlasnie jednak pewne ALE.
W kazdym kraju znajdzie sie jakis czubek i pewnie kilku ich zyje takze w Australii, ale dlaczego ja wlasnie musialam trafic na takiego? Ale do rzeczy...

Otoz w bialy dzien na parkingu, pewien starszy Pan zaczal cofac.. prosto w tyl mojego auta. Nie dosc ze nie zatrzymal sie po stuknieciu mnie, to jeszcze dokonczyl manewr najspokojniej w swiecie i pojechal sobie dalej. Kiedy udalo mi sie go zatrzymac wyskoczyl z auta i widzac wgnieciony rog mego zderzaka, od razu przystapil do ofensywy. Oczywiscie wysunal natychmiastowe wnioski ze mloda dziewczyna, za kierownica duzego 4WD... oczywiscie on niewinny! Jako ze nie jestem wogole doswiadczona w zderzeniach, a juz wogole w Australii w pierwszej chwili nie wiedzialam co robic. Zapytalam sie go co teraz robimy a on zaczal krzyczec, ze jak to co... on wsadzi mnie do wiezienia...

W czasie kiedy probowalam zebrac mysli co dalej, Pan slyszac moj akcent, wysuwal daleko idace wnioski dotyczace mojego pobytu w tym kraju. W jednej chwili nie dosc ze bylam juz przestepca rozbijajaca samochody, zostalam jeszcze okrzyczana od nielegalnych emigrantow poruszajacych sie autem takze bez uprawnien. Zeby bylo malo, zona tego osobnika, takze leciwa kobieta poruszajaca sie o lasce, ruszyla do ataku wywijajac na mnie laska?! Bardzo mila byla natomiast reakcja przychodnia, Pani przechodzacej obok ktora zatrzymala sie i poprosila starszego mezczyzne by byl dla mnie MILY?! Odzyskujac zimna krew zaczelam spisywac numer rejestracyjny auta sprawcy oraz oswiadczylam ze jade od razu na policje. Ciagle biegajacy wokol mnie Pan podal mi numer swojego telefonu, nie wykazujac jednak najmniejszego zainteresowania moimi danymi. Nie wiedzialam za bardzo co robic, ale wiedzialam ze biorac od niego dane moge udac sie na policje i tam dowiedziec sie co dalej. Starszy Pan zaraz po tym szybko odjechac i tyle go widzialam. Jak powiedziala pozniej Gosia, tutaj podajac numery prawa jazdy to tak jakbys przyznal sie do winy (mowilam Wam ze Gosia wie wszystko!).

Z zapisana kartka i bagazem doswiadczen udalam sie na policje. Pan policjant wysluchal mnie po czym oswiadczyl, ze skoro nie ma zadnych ofiar w ludziach, to ich to bardzo nie interesuje. Oczywiscie spisal notatke bo starszy Pan byl wyraznie agresywny w stosunku do mnie, ale na tym jego dzialalnosc sie skonczyla. To co nalezy zrobic, mowil, to zadzwonic do ubezpieczyciela i on sie wszystkim zajmie. Wrocilam wiec do biura, juz troche spokojniejsza i zadzwonilam zglosic szkode. Podalam dokladny opis zdarzenia oraz dane sprawcy wypadku. Pani poinformowala mnie, ze do ich obowiazku nalezec bedzie kontakt z druga strona i pozniej jakikolwiek spor w zakresie platnosci za szkode. Zadano mi jeszcze szereg pytan: Czy w okresie ostatnich 3 lat spowodowalam wypadek, czy odebrano mi kiedys prawo jazdy i czy w przeciagu ostatnich 24 godzin spozywalam alkochol. Jesli chodzi o sposob naprawy auta, przedstawiono mi dwie opcje. Albo odstawie auto do dyspozycji ubezpieczyciela i on juz zajmie sie reszta albo po oszacowaniu szkody przejme na siebie jej likwidacje, ktora wiaze sie z przedstawieniem dwoch ofert na naprawe samochodu. Oczywiscie niewiele myslac wybralam wariant pierwszy. Zlozono mi wiec zyczenia urodzinowe po czym umowiono mnie w ciagu kilku dni na wizyte w warsztacie, po ktorej zamowiono mi taksowke i informowano mnie na biezaco o postepie przy pracach nad mym autem. Po tygodniu czasu odebralam auto i na tym dla mnie nastapil koniec calej historii.

Zadnych podan, oswiadczen, a nawet rysowania zdarzenia. Wszystko szybko, ladnie i spokojnie. Mam nadzieje, ze nikomu z Was nie przydadza sie te informacje, ale mysle ze warto wiedziec co gdzie i jak...

« Pecia dola | Strona główna | Moreton Island »