Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Przegląd prasy

marzec 2007

O Grzegorzu Koterskim pisano między innymi:


Z sal wystawowych. Nad Wisłą nad Odrą

(...) Zachęta. 25 lat temu rozpoczął swoją działalność jako pierwszy na Ziemiach Odzyskanych Oddział Związku Plastyków we Wrocławiu. Z tej to okazji, a także w związku z dynamicznym rozwojem plastyki wrocławskiej, w salach Zachęty odbywa się aktualnie pokaz pn.: „Wrocław 71”. Prezentacja najnowszych realizacji artystów znad Odry potwierdza wysoki poziom sztuki tam zrodzonej i jest niewątpliwie wydarzeniem w kulturalnym życiu stolicy (...) Frapujące są także poszukiwania (niemal ascetyczne – wyłącznie w czerni i bieli) operujące abstrakcyjnym znakiem-symbolem prowadzone przez Grzegorza Koterskiego i Natalię Lach Lachowicz (...)

Wojciech Krauze, „Życie Warszawy”, 24 września 1971

4 X TAK

(...) Całkiem odmienne wrażenie wynosimy z wystawy trzech prac Grzegorza Koterskiego – mieszczącej się w salonie BWA. Jako absolwent wrocławskiej PWSSP, Koterski brał już udział w licznych wystawach zbiorowych. Obecna, zorganizowana przez ZPAP we Wrocławiu, jest pierwszą indywidualną wystawą młodego twórcy. I tu od razu wyjaśnienie – trzy prace to po prostu organizacja przestrzeni, aranżacja rzeczy gotowych. Realizacja przestrzenna wyrażona jest rysunkiem przestrzeni ograniczonej, wnętrzem biograficznym o układzie labiryntu z rysunkami i grafiką. Trzecie wnętrze, intymne, całe na różowo, z przedmiotami codziennego użytku, jest zupełnie udanym efektem wizualnym. Całość jest na pewno nie nową kombinacją zadziwiających materiałów, mających dostarczyć estetycznych wrażeń i tylko wrażeń. Poszukiwania – twórcze czy nijakie? Jest to żart czy poważny akt estetyczny, kontrpropozycja wobec tradycji, popis formalny, przejaw określonej mody? Trudno doszukać się w trzech pracach Koterskiego jasno określonych tendencji i rzeczowości. Potraktujmy tę ekspozycję bez przesadnej powagi. Tak, jak potraktował ją sam autor, w myśl zasady: „robię to, co mi się podoba, podoba mi się to, co robię”

Krystyna Zienkiewicz, „”Wiadomości”, grudzień 1971

„Wnętrza” Grzegorza Koterskiego

Recenzję tę traktuję jako odpowiedź na pytanie: „Poszukiwania - „twórcze czy nijakie”, które w grudniowym numerze „Wiadomości postawiła p. Krystyna Zienkiewicz w recenzji zbiorowej „4Xtak” (...) Wystawa składa się niejako z trzech prac: „Wnętrze biograficzne 26 m 3”, „Rysunek w przestrzeni ograniczonej – 673 m 3” oraz „Wnętrze intymne – 19 m 3”. We „Wnętrzu biograficznym” Koterski wystawił poza projektami grafiki użytkowej kilka rysunków, nie wahałbym się ich nazwać doskonałymi: „Klaustrofobia I, II i III” to dzieło naprawdę oryginalne i daleko posunięte w monumentalności przez swą prostotę, przez rezygnację z „literatury”; autor rezygnuje nawet z podstawowych założeń konstrukcji rysunków akademickich. Te trzy dzieła mogę przyrównać tylko (a nie opisywać ich, bo to mija się z celem, słownik literackiego opisu jest tu zbyt oschły) do dzieł Odilon Redona „Intuicja albo szaleniec” czy „Kwiaty zła”. Dziwić się tylko należy, że rysunki te nie zostały zauważone na wystawie w stołecznej „Zachęcie” „Wrocław 71” (...) Po pracach malarskich eksponowanych na wystawie „Świat malarskiej metafory” w 1971 roku obecna ekspozycja jest prawdziwą i miłą niespodzianką, jest nową, oryginalną próbą dorzucenia do ewolucji sztuki swego zdania. W czasach surrealizmu i nie wiem już jakich izmów głos Grzegorza Koterskiego powinien się liczyć – bo jest to głos poparty realizacjami. Czekamy na obiecane dalsze „Wnętrza”, na nowe rysunki (...)

Stanisław Pasternak, Wiadomości, grudzień 1971

Z sal wystawowych. W kręgu płaskiego reliefu

(...) W Galerii MDM wystąpiła ze zbiorowym pokazem wrocławska grupa młodych artystów „3+1”. Najbardziej zainteresowały mnie oszczędne rysunki Grzegorza Koterskiego. Autor przeprowadza w nich analizę światła kształtującego plastykę iluzyjnie przedstawionych na rysunkach kubów. Smugi światła i cienia przenikające się wzajemnie obserwuje Koterski nie zauważając jak gdyby rekwizytów wnętrza lub pejzażu. Odrzucając realność środowiska naturalnego tworzy niemal abstrakcyjne układy miękkich, gdzieniegdzie gęstniejących płaszczyzn. W kolejnych kadrach swych szkiców zbliża się do obserwowanego motywu jak teleobiektyw wyszukujący sensacyjnego ujęcia. Największą oryginalnością wyróżnia się jednak kompozycja Koterskiego, która opina falistą wstęgą papieru narożnik sali wystawowej. Przebiega przez nią smużka czarnego pyłu wspinając się, to znów opadając z grzbietów wybrzuszeń (...)

Wojciech Krauze, „Życie Warszawy”, 4 lipca 1972

Edinburgh Festival

The Exhibition of Polish contemporary art brought to the Edinburgh Festival by the Demarco Gallery is not just an afterthought, an unimportant adjunct to the Festival's programme of Polish music. In fact, the ground work for Atelier 72, as it is called, was being laid more than three years ago, and is part of Demarco's continuing effort to link the avant-garde visual arts of Eastern Europe with the West (...) Grzegorz Koterski has contrived to people a space to near perfection with a pile of white painted junk, a wide roll of paper, and a black aerosol, in an all white room (...)

Cordelia Oliver, „Arts Guardian”, 21 sierpnia 1972.

Nagrody i wyróżnienia dla twórców najlepszych plakatów. „Złotą Kosę” otrzymał Grzegorz Koterski

Wczoraj po południu w Klubie Związków Twórczych wręczono nagrody laureatom konkursu pn. „Najlepszy plakat Wrocławia” organizowanego przez redakcje WAG-u i „WW” przy współudziale ZPAP (...) ... wręczono tradycyjną „Złotą Kosę”, laur, który otrzymuje autor pracy wybranej przez publiczność. „Kosę” przypasał tym razem Grzegorz Koterski, autor plakatu „Dzień Górnika”. Ceremonii dokonał Zbigniew Kawalec, dyrektor Wrocławskiego Wydawnictwa Prasowego, fundatora tej oryginalnej nagrody.

„Wieczór Wrocławia”, 22 maja 1974

Grzegorz Koterski w BWA. Interesująca wystawa wybitnego grafika

W katalogu wystawy „Autoportret sentymentalny” taką czytamy opinie o jej autorze Grzegorzu Koterskim: „Oczytany, wykształcony, inteligentny, mądry, pracowity... uwielbia prace domowe (szczególnie różne naprawy, ale nie pogardzi umyciem podłogi i zmywaniem naczyń)...” Zabawna autoreklama przysporzyłaby zapewne artyście sukcesów matrymonialnych, gdyby nie był już żonaty. Związek z plastyką Grzegorz Koterski też zawarł dosyć dawno (...) Otwarta niedawno w salonie BWA przy ul. Świdnickiej wystawa prezentuje rysunek, malarstwo, grafikę użytkową i... pomysły mające zbulwersować widza. Należy do nich np. pokaźna paczka z metką, zawiadamiającą o tym, że są to zapakowane rysunki. Od zabawy i przekory przechodzi Koterski do czegoś, co można nazwać zredukowanym do podstawowych funkcji rysunkiem i malarstwem. Plama i linia zamknięte w prostych kompozycjach mają, według autora, tworzyć nastrój. Zapraszamy więc wrocławian na nastrojową wystawę Grzegorza Koterskiego.

(jast), „Wieczór Wrocławia”, 15 września 1977

Autoportret sentymentalny

- to tytuł wystawy prac wrocławskiego plastyka Grzegorza Koterskiego, eksponowanej w salonie BWA przy ul. Świdnickiej. Zgromadzono na niej eksponaty będące świadectwem szerokich zainteresowań artysty. Zajmuje się on bowiem rysunkiem, grafiką użytkową, wystawiennictwem oraz pokazami typu „environment” (...) ...”environment”. Jest to dziedzina plastyki szczególnie trudna do eksponowania w ramach wystaw. Samo bowiem tworzenie dzieła polega tu na interwencji artysty w otaczającą ją przestrzeń, przez co kształtuje ją na nowo. A więc ważniejsze jest tu samo powstawanie dzieła niż gotowy efekt. Dla pokazania tego typu akcji posłużono się dokumentacją fotograficzną. Dzięki niej możecie się państwo zapoznać z realizacją zatytułowaną „Rysunek dziesięciodniowy” dokonaną przez artystę podczas pleneru „Osetnica-76”. Artysta przeprowadził ją na parkingu w Piotrowicach, który podzielił uprzednio na kilkanaście równych pól. Na otrzymanych w ten sposób kwadratach ustawiał w sposób dowolny walcowate bryły. Układ ten zmieniał każdego wieczoru, zamalowując jednocześnie miejsca poprzednich ustawień białą farbą. Eksperyment ten został przerwany po dziesięciu dniach, przy niepełnym wykorzystaniu rozwiązań. Dalsze jego „prowadzenie” pozostawiono dla wyobraźni odbiorcy. Jest to element bardzo charakterystyczny dla „environment”, pozwala bowiem na czynne uczestnictwo odbiorcy w samej akcji plastycznej. Innym przykładem tego typu działalności jest zaprezentowana na wystawie kompozycja złożona z porozrzucanych bezładnie rysunków i starej walizki. Bezład i przypadkowość układu są tu tak wyraźne, że aż prowokują widza do położenia poszczególnych rysunków w inne miejsce. No i na koniec fotografia. Jest ona dla Koterskiego rodzajem rysowania. Artysta twierdzi, iż „rysuje aparatem”. Na wystawie eksponuje nie pojedyncze fotografie, lecz całe ich zestawy, głównie studia portretowe lub też skojarzenia postaci z krajobrazem fotografowane w rozmaitych ujęciach. W zestawach tych, jak twierdzi autor, chodzi „o wytworzenie pewnego klimatu, trochę sentymentalnego czaru, o którym coraz częściej zapominamy w pogoni za formalnymi i teoretycznymi nowinkami” (...)

Ewa Han, „Gazeta Robotnicza” 22 września 1977

Autoportret sentymentalny

(...) Artysta w sposób wysoce lekceważący odnosi się do wszelkich powiewów prawdziwie współczesnego ducha sztuki i permanentnie ignoruje szanse podniesienia swej świadomości teoretycznej. Ten charakterystyczny rys twórczości Koterskiego ze szczególną jaskrawością ujawnia się, gdy porównamy 14 epigońskich cyklów zdjęciowych, w których modelkami są na ogół kobiety (!) z dokumentacją plenerowej działalności autora w Osetnicy w 1976 r.,zatytułowaną „Rysunek 10-dniowy”. Okazuje się, iż Koterski – jak sam zresztą przyznaje – nie przykłada wagi do biegłości technicznej, a w zestawach zdjęć chodzi mu głównie o „wytworzenie pewnego klimatu, trochę sentymentalnego czaru”. Czaruś psiakrew! (...) Dobrą opinię Koterskiego ratują jedynie plony rzetelnej współpracy z Wydawnictwem Ossolineum i innymi instytucjami edytorskimi, dla których porzucając nieodpowiedzialne żarty autor projektował okładki książkowe, informatory, zaproszenia, itp.

Maria Lubieniecka, „Wiadomości”, 29 września 1977

Wernisaże. Polska grafika współczesna

W okresie od 10 lipca do 31 sierpnia w Muzeum Narodowym we Wrocławiu trwała wystawa grafiki polskiej, obejmująca okres ostatniego 35-lecia. Ponad 150 eksponatów ze zbiorów Muzeum i Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (...) Szczególnie zostało wyeksponowane środowisko wrocławskie: Eulalia Złotnicka, Andrzej Basaj, Grzegorz Koterski, Andrzej oraz Natalia Lachowiczowie, Jan Jaromir Aleksiun, Eugeniusz Get-Stankiewicz, Jan Sawka. Wystawa potrzebna i ciekawa. Dzieła rzadko dobywane z magazynów (zbyt wielka wrażliwość prac graficznych na światło), ułożone w porządku obrazującym dokonania i rozwój polskiej sztuki graficznej, to okazja zarówno dla tych, którzy śledzą wystawy regularnie, jak i dla tych, którzy bywają sporadycznie.

Mirosław Ratajczak, „Odra” wrzesień 1979

Spełniony „Sen o Australii” Grzegorza Koterskiego.

Każdy, kto był na ostatnim przedstawieniu Zespołu Teatru „Starego” zwrócił uwagę na oryginalną scenerię salonu, w którym rozgrywała się akcja sztuki „Dom Kobiet”. Każdy szczegół dekoracji mówił o tym, że projektował je profesjonalista – a było to dzieło Grzegorza Koterskiego. Grzegorz Koterski – artysta plastyk znany w Polsce, szczególnie we Wrocławiu, a także wystawiający swoje prace za granicą, przyjechał na stałe do Australii dwa lata temu i zamieszkał wśród nas w Adelajdzie (...)

Jadwiga Korczyńska, „Panorama”, wrzesień 2002

Dom Kobiet

(...) Scenografia. Niesamowita prostota dekoracji, jednakże z pełną dbałością o najdrobniejsze szczegóły, jest bardzo mocną stroną inscenizacji (brawa dla Grzegorza Koterskiego). Parę dobrze dobranych mebli, rekwizytów, trafnie umiejscowionych w czasie oraz stroje z epoki, tworzą zgrabną całość (...)

Grażyna i Jacek Ścieżka, „Panorama”, wrzesień 2002

Zbliżenia. Artysta w Australii

Grzegorz Koterski, wrocławski artysta plastyk, nie jest w Polsce tak znany, jak jego brat Marek – reżyser głośnego filmu „Dzień świra”. Sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie w Australii, gdzie wrocławianin mieszka od czterech lat.

Grzegorz Koterski to artysta z papierami – przed blisko 40 laty ukończył wrocławską Akademię Sztuk Pięknych. Dyplom obronił z wyróżnieniem. We Wrocławiu też, w 1971 r., miał swoją pierwszą wystawę indywidualną „Trzy prace”. Dzięki niej utwierdził się w przekonaniu, że nie zrobił błędu rezygnując niegdyś ze studiów na Politechnice Wrocławskiej i obierając karierę artystyczną.

Stało się tak za sprawą Richarda Demarco, właściciela galerii w Edynburgu, który pomógł mu zaprezentować dzieła na Zachodzie. Prace Koterskiego trafiły wtedy m.in. do galerii w Holandii i Argentynie.

Krótko później artysta stworzył jeden ze swoich najważniejszych obrazów - „Dream of Australia” („Sen o Australii”). Jak sam mówi, zawarł w nim swoje wyobrażenie o kolorystyce tego kontynentu i już wtedy pielęgnował w sobie marzenie o Australii. Zrealizował je w 1990 r., wyjeżdżając na antypody z wystawą swoich prac zatytułowaną „The Windows”. Dekadę później wyemigrował z Polski na stałe.

W Adelajdzie, gdzie zamieszkał wśród polonusów, oprócz grafiki i fotografii zajmuje się tworzeniem scenografii dla tamtejszego Teatru Starego. A jak donosi polonijna prasa, nieźle zadebiutował w nim także jako aktor w komedii „Chłopcy” Stanisława Grochowiaka.

„Grzegorz Koterski (...) dzięki bezbłędnej gestykulacji i mimice wykreował wspaniale postać starego profesora-dziwaka” - napisała recenzentka miejscowego „Słowa Polskiego”. Ciekawe, czy równie pozytywnie o aktorskim talencie brata wypowiedziałby się Marek Koterski?

(FUR), „Gazeta Wrocławska”, 12 marca 2004


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011