„Służymy jednej Ojczyźnie – Polsce i jej
Narodowi. Jest to absolutnie nadrzędne” – mówi Konsul Generalny RP,
Minister Pełnomocny dr Tadeusz Żyliński
(CANBERRA) Może zacznę od uwagi Panie Ministrze, że za
Pańskiej kadencji stosunki między polskimi placówkami w Australii były
bardzo dobre, takie jakie powinny być ale nie zawsze są. Jak to się
udało w tym bardzo złożonym, niełatwym okresie?
Owszem, były bardzo dobre, doskonałe, takie
jak powinny być. Kluczem do wspólpracy jest świadomość, że są zadania i
obowiązki do spełnienia, możliwie najlepiej – niezależnie od
jakichkolwiek osobistych zdań. Niezależnie od jakichkolwiek różnic,
ewentualnych podziałów, z jakichkolwiek powodów. Służymy jednej
Ojczyźnie – Polsce i jej Narodowi. Jest to absolutnie nadrzędne. Radca
Handlowy RP i ja dobrze rozumieliśmy to, więc nie było żadnych problemów
– tylko rzetelna, mam nadzieję, owocna współpraca. Na temat przeszłości
nie wypowiadam się. Nie wiem jak kiedyś było – ale Radca Tomasz
Żołądkiewicz i ja dobrze wiedzieliśmy od samego początku jak powinno
być. Zresztą jest to jak najbardziej normalne.
Zaczynają się obchody 25-letniej rocznicy
powstania Solidarności w Polsce. W ciągu niecałych dziesięciu lat
doprowadziło to do zasadniczej i bezkrwawej zmiany ustrojowej, powrotu
do demokracji, odzyskania pełnej niepodległości, wolności i
suwerenności. Brał Pan bardzo czynny udział w powstaniu i aktywności
Solidarności. Proszę obszernie streścić Pański udział w tych dziejowych
wydarzeniach.
W 1980 r. pracowałem na Wydziale Prawa
Uniwersytetu Wrocławskiego jako adiunkt. Jak doszło do wydarzeń w
Gdańsku, założyliśmy na Uniwersytecie zakładową organizację
Solidarności. Byłem pierwszym przewodniczącym Koła Solidarności na
Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, członkiem Komisji Zakładowej
Solidarności Uniwersytetu. Zostałem wybrany do Komisji Rewizyjnej
Solidarności Regionu Dolnego Śląska. Specjalizowałem się w prawie pracy,
prawnych zagadnieniach związków zawodowych. Prowadziłem różne szkolenia
w tych dziedzinach na zlecenie Solidarności. Zostałem członkiem Krajowej
Komisji Doradczej Solidarności w Gdańsku jako rzeczoznawca w tej
dziedzinie. M. in. uczestniczyłem w przygotowaniu ustawy o związkach
zawodowych. Po wprowadzeniu Stanu Wojennego w grudniu 1981 r. praca ta
uległa zawieszeniu. Po zmianach w 1989 r. miałem możliwość kontynuacji
pracy akademickiej lub przejście do pracy w służbie zagranicznej. Od
dawna interesowała mnie praca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych lecz
poprzednio nie było to możliwe. Po zmianach powstała taka możliwość. Był
to trudny wybór ale ostatecznie zdecydowałem przejść do Ministerstwa
Spraw Zagranicznych. W kwietniu 1991 roku pojechałem do Konsulatu
Generalnego RP w Chicago. Byłem konsulem do zagadnień prawnych w okresie
1991-97. Potem wróciłem do centrali MSZ w Warszawie na stanowisko
Dyrektora Departamentu Prawnego. Pracowałem na tym stanowisku do
października 2001 r. Następnie zostałem Konsulem Generalnym w Sydney.
Proszę teraz zapoznać nas ze swoim
życiorysem, pracą naukową, zawodową, dyplomatyczną.
W 1968 r., po studiach, chciałem pracować w
dyplomacji. Moja praca magisterska była na temat statusu obcych misji w
Polsce w drugiej połowie XVII wieku. Praca w dyplomacji nie była wtedy
dostępna dla mnie. Profesor Jan Jończyk zaproponował mi pracę w Katedrze
Prawa Pracy. Pracowałem na Uniwersytecie Wrocławskim jako asystent,
następnie starszy asystent, a potem adiunkt. Po uzyskaniu doktoratu
opublikowałem szereg artykułów z dziedziny prawa praca. W 1990 r.
spotkałem znajomego z mojej uczelni, który w swoim czasie pracował na
Wydziale Chemii, potem został mianowany Konsulem Generalnym w Chicago. W
wyniku tego spotkania zaproponowano mi stanowisko Konsula do zagadnień
prawnych w Konsulacie Generalnym RP w Chicago.
Jak układały się Pańskie stosunki z
Polonią, która przecież jest bardzo różnorodna. Jakie napotkał Pan
Minister podstawowe problemy. Pańskim zdaniem, jakie sukcesy osiągnął
Pan. Zarówno pod względem promowania polskiej kultury i sztuki w
Australii, rozwoju polonijnego środowiska, stosunków Polonii
Australijskiej z Krajem jak również rozwoju polsko-australijskich
stosunków.
Ogólnie biorąc bardzo dobrze. Polonia
Australijska rzeczywiście jest zróżnicowana. Jest to normalne, tym
bardziej że placówka jest bardzo duża pod względem terytorialnym,
obejmuje cały kontynent. Odległości są ogromne, podróże z konieczności
pochłaniają sporo czasu. Generalnie Polonię Australijską cechuje małe
uczestnictwo w życiu organizacji polonijnych. Stanowi to problem
ponieważ ujemnie rzutuje na utrudnia silny lobbing Polonii. Widać to na
prawie każdej konferencji polonijnej. Wiele odrębnych organizacji i
poszczególnych osób prowadzi bardzo ciekawą i pożyteczną działalność.
Nieraz posiada spore wpływy we własnym zakresie. Natomiast jako
strukturalna całość Polonia Australijska nie wywiera odpowiedniego
wpływu politycznego w Australii. Rozproszenie terytorialne wraz z
rozproszeniem organizacyjnym, ograniczoną przynależnością organizacyjną
powoduje ograniczenie wpływów politycznych. Wskutek tego Polonia po
prostu nie posiada dotąd wpływów politycznych odpowiadających w jakimś
przybliżeniu jej liczebności, udziałowi wielu jednostek i poszczególnych
grup w życiu oraz strukturach ogólno-australijskich, jej wielu
osiągnięciom. Zresztą Pan sam dobrze o tym wie, prawdopodobnie lepiej
ode mnie choć może z nieco innej perspektywy.
Dobrze natomiast wygląda sytuacja pod
względem kulturalno-oświatowym. Szczególnie w zakresie promowania
polskiej kultury i sztuki, zapoznawania Australii z polskim dorobkiem
kulturalnym, polonijnej działalności kulturalno-artystycznej oraz
polonijnej oświaty. W tych dziedzinach nasza współpraca z Polonią
rozwija się znakomicie, jest obustronnie owocna. Wymienię takie imprezy
jak "Polish Christmas" w Darling Harbour, liczne koncerty i inne występy
artystyczne, wieczory literackie w Konsulacie, udaną i bardzo popularną
wśród Polonii i szerokiej publiczności serię imprez pt. "History of
Polish Music" w Konserwatorium Sydnejskim. Bardzo czynnie współpracujemy
z Polonią w Południowej Australii w pięknej imprezie jaką są "Polskie
Dożynki" w Adelaide – która przyciąga wielu "rdzennych" Australijczyków.
Uczestniczą w niej stanowe władze z premierem i ministrami, samorządowe
władze z burmistrzem-"Lord Mayorem" Adelaide, federalni politycy i
wielu innych. Bardzo ważną rolę odgrywają polonijne zespoły taneczne,
estradowe, muzyczne, chóry. Dobrze rozwija się polskie harcerstwo w
Australii.
Zdecydowanie dobrze kształtuje się
współpraca z Polonią w dziedzinie oświaty. Młodzi Polonusi uczą się
polskiego na różnych szczeblach polonijnego szkolnictwa – od sobotnich
szkółek, szkół i kursów językowych aż po uniwersyteckie "Polish Studies"
na Uniwersytecie Macquarie. Umożliwia to polonijnej młodzieży
korzystanie ze wspaniałego dziedzictwa polskiej kultury. Przybliża
Polonii polską kulturę i sztukę na co dzień – zaś przez Polonię całemu
różnorodnemu, wielokulturowemu australijskiemu społeczeństwu. Tym
bardziej, że Polonia australijska jednocześnie aktywnie promuje
australijską kulturę i sztukę, m. in. aborygeńską sztukę w Polsce.
Wspomnę chociaż o niedawno otwartej przez ambasadora Australii wystawie
aborygeńskich obrazów w Warszawie. Zorganizowała ją red. Jola Wolska z
Melbourne. Polonijne zespoły z Australii zdobyły wielkie uznanie na
niedawnym, już od bardzo wielu lat tradycyjnym Festiwalu Zespołów
Polonijnych w Rzeszowie.
Przejdę do trudnego tematu – wymiany
paszportów, uzyskania potwierdzenia polskiego obywatelstwa i potem
paszportu. Było na ten temat wiele narzekań, krytycznych uwag. Jak Pan
Minister widzi ten problem? Co można zrobić dla przyspieszenia czynności
administracyjnych? Czy można oczekiwać dość szybkiej poprawy czy raczej
należy ponownie uzbroić się w cierpliwość? Bardzo proszę obszernie
naświetlić to zagadnienie.
Niestety, jest to nieustający problem od 1
stycznia 2003 r., kiedy zmieniono zasadniczo przepisy paszportowe,
szczególnie w odniesieniu do paszportów z 10-letnią ważnością. Istotnie
wydłuża to proces wystawienia paszportu. Paszporty te są obecnie
wystawiane w Polsce. Kilka, przeważnie około sześciu miesięcy, trwa
zarejestrowanie przez Urząd Stanu Cywilnego Warszawa-Śródmieście
wysłanych z Australii aktów stanu cywilnego potrzebnych do wystawienia
paszportu. Dopiero po zarejestrowaniu tych danych, nieraz jeszcze po
uzyskaniu numeru PESEL nie posiadanego dotąd przez wiele osób
urodzonych poza Polską – można rozpocząć procedurę wystawienia
paszportu. Wystawiony w Polsce paszport musi potem dotrzeć do Australii.
Zabiera to wiele czasu. Jest to inny tryb od poprzedniego,
obowiązującego do końca 2002 r., do którego Polonia przyzwyczaiła się
przez wiele lat. Widoków na przyspieszenie tej procedury jeszcze nie
dostrzegam. Zapowiadają się dalsze komplikacje, ponieważ mają zostać
wprowadzone paszporty biometryczne. Może to oznaczać konieczność
przyjazdu osób wymieniających paszporty do Sydney ponieważ niektóre
związane z tym czynności można będzie wykonać tylko w Konsulacie
Generalnym.
Jak Pan Minister widzi bolesne i wyczulone
zagadnienie obrony dobrego imienia Polski i Polaków pod względem
ciągłych, niekończących się prawie pomówień o rzekome zakładanie i
prowadzenie niemieckich obozów koncentracyjnych i obozów śmierci w
których mordowano Żydów. Jest to nagminne w amerykańskich, kanadyjskich
i izraelskich środkach przekazu, dość częste w australijskich. Niedawno
w The Australian Jewish News ponownie wspominano o „Polish concentration
camps”. Mało kto wspomina o tym, że Niemcy wymordowali również 3,5 mln
Polaków nie-Żydów. Co można zrobić żeby temu zapobiec, przerwać ten
bardzo szkodliwy dla Polski, Polaków i Polonii Australijskiej łańcuch
pomówień?
Sprawa obrony dobrego imienia Polski i
Polaków jest priorytetowa, nawet szczególnie priorytetowa dla polskiego
MSZ. Zbieramy wszystkie artykuły, wypowiedzi, filmy telewizyjne,
materiały radiowe, plakaty, ulotki, w ogóle wszystkie dane o
jakichkolwiek wystąpieniach zawierających pomówienia Polski i Polaków,
anty-polskie akcenty. Natychmiast informujemy o tym MSZ, w którym działa
specjalny zespół zajmujący się tymi zagadnieniami. Obliguje zasada
zdecydowanej interwencji. Na wszelkie przejawy szkalowania dobrego
imienia Polski reagujemy zdecydowanie. Oczywiście nieoceniona jest pod
tym względem pomoc Polonii, polonijnych środków przekazu. Pamiętamy
również o tym, że niektóre pomówienia są skutkiem ignorancji, niewiedzy,
napuszczania. W tych wypadkach należy przede wszystkim prostować,
informować, wyjaśniać. Niektóre natomiast są kalumniami – objawem
złośliwości, świadomych anty-polskich działań, wrogości. Wtedy zachodzi
potrzeba zdecydowanej, nieraz ostrej interwencji.
Chcę powiedzieć, że nasze działanie znalazło
zrozumienie wśród wielu polskich Żydów w Australii. Stowarzyszenie
Polskich Żydów w Australii zawsze jest gotowe złożyć odpowiednie
oświadczenie, publicznie interweniować. Oczywiście nie zawsze takie
wypowiedzi polskich Żydów w obronie Polski i Polaków są zamieszczane w
australijskich i żydowskich środkach przekazu. Ponadto zauważam, że
wśród wielu australijskich Żydów zaczyna się zmieniać stosunek do Polski
i Polaków, stopniowo pozbywają się anty-polskich uprzedzeń.
Jest jeszcze inny aspekt. Niestety, trwające
od wielu lat pomówienia ze strony niektórych żydowskich organizacji i
działaczy, nie tylko w Australii ale w Stanach Zjednoczonych i innych
krajach, również spowodowały nieufność, wyraźną i czasami daleko
posuniętą rezerwę, nieraz nawet wręcz podejrzliwość wśród różnych
członków Polonii Australijskiej. Takie reakcje są zrozumiałe. Tym
niemniej należy starać się takie nastroje rozładowywać, łagodzić
ponieważ są one niepotrzebnym obciążeniem dla młodszych pokoleń Polonii
Australijskiej..
Na zakończenie proszę o kilka ogólnych
refleksji na temat Pańskiej, bardzo udanej i owocnej kadencji w
Australii. Może również o Pańskich planach na przyszłość i o Pańskim
następcy.
Pewne dokonania dają mi poczucie dużej
satysfakcji. Nie wszystko udało się w ciągu tych czterech lat ale sporo
można było osiągnąć. Dużo podróżowałem ze względu na specyfikę tej
placówki. Wszędzie byłem dobrze przyjmowany, mogłem liczyć na
zrozumienie i pomoc Polonii. Bardzo miłymi aspektami pracy były
spotkania z artystami, udział w organizowaniu wystaw. Konsulat Generalny
ma bardzo dobry zespól pracowników. Jest nas pięciu konsulów oraz siedem
pracowników i kierowca. Nie jest to duży zespół na tak wielki obszar,
tym bardziej, że załatwiamy wszystkie sprawy konsularne. Pracy jest
bardzo dużo ale też dużo satysfakcji. Szczególnie miłym aspektem mojej
kadencji w Australii była współpraca z działaczami i organizacjami
polonijnymi. Oczywiście ważnym aspektem moich obowiązków były kontakty z
korpusem konsularnym oraz ze stanowymi władzami i politykami i
australijskimi organizacjami. Nie tylko w Sydney, ale we wszystkich
stanach. Dobrze układała się współpraca z polonijną prasą i innymi
środkami przekazu. Miła i owocna od początku do końca była współpraca z
polskojęzycznymi serwisami Radia SBS. Oczywiście z polskim
duchowieństwem, które odgrywa tak ważną rolę w życiu Polonii.
Wyjeżdżam z żoną już 29 września. Wracam do
pracy w centrali MSZ w Warszawie. Na moje miejsce przyjeżdża dr Ryszard
Sarkowicz, Minister Pełnomocny, dotychczasowy wice-dyrektor Protokołu
Dyplomatycznego, prawnik, dyplomata z dużym doświadczeniem. Będzie
dobrym Konsulem Generalnym, pełnił już tę funkcję w Chicago. Oczywiście
musi nawiązać dobre stosunki z Polonią. Nie wątpię, że zechce i umie to
osiągnąć. Na pożegnanie bardzo serdecznie pozdrawiam całą Polonię
Australijską.
A my bardzo dziękujemy za rozmowę. Życzymy
wszelkiej pomyślności w dalszej pracy i życiu osobistym.
Rozmawiał: Eugeniusz Bajkowski
zdjęcie: http://www.poland.org.au/site/index.php?id=159
|