Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Eliza (5)

Przegląd Australijski, maj 2007

Drukujemy opowiadanie Oli Szyr z Canberry zatytułowane „Eliza”. To imię dziewczyny, która wspomina Oli swoje perypetie w pierwszych dniach, tygodniach i latach pobytu w Australii. Ponad dwadzieścia lat temu do Australii przybyła wielka rzesza Polaków, tzw. solidarnościowa emigracja. Oto odcinek piąty.

Powrót do odcinka pierwszego

Powrót do odcinka drugiego

Powrót do odcinka trzeciego

Powrót do odcinka czwartego


Uroki życia

Mieszkam w pokoiku wynajętym od koleżanki. Jest bardzo skromny, ale jej mieszkanie znajduje się w centrum miasta. I to jest dla mnie – osoby, która musi się tego miasta dopiero nauczyć – najważniejsze. Wieczorami zwiedzam city – oglądam sklepowe wystawy, zaglądam do kawiarni albo okolicznych parków.

W centrum miasta lubię popatrzeć na bawiące się dzieci. Wielką frajdę sprawia maluchom karuzela zwana tu Merry-go-around. Czasami zabieram dzieci znajomych, aby nacieszyć się ich radością.

Canberra – to stolica Australii założona w 1911 roku. „Wymyślenie” stolicy kraju zajęło Australijczykom sporo czasu poświęconego długim dyskusjom i rozważaniom, które miasto wytypować. Było o czym myśleć, bo do miana stolicy kraju wystartowało 40 miast. Przez pierwsze sito przeszły 23, po kolejnym odsiewie pozostało 7 kandydatów na stolicę. Które wybrać? Sydney? Albury? Bombala? Lake George? Lyndhurst? Tumut? Melbourne? Dalgety? Yass-Canberra? Rozpatrywano ich klimat, położenie, zaopatrzenie w wodę...

Jest takie polskie powiedzenie, że gdzie się dwóch bije tam trzeci korzysta. Najbardziej zażarte boje o miano stolicy Australii toczyły Sydney i Melbourne. Jeszcze dziś, gdy zapytasz w Polsce o stolicę Australii, to często usłyszysz, że to Melbourne albo Sydney właśnie. Najwyższy czas jednak przyjąć do wiadomości, że prawie 100 lat temu wygrało to trzecie – lepiej położone strategicznie, nieco w głębi kraju. Stolicą Australii jest Canberra w Alpach Australijskich (od 550 do 700 metrów nad poziomem morza), nad rzeką Molonglo, która liczy sobie zaledwie ponad 300 tysięcy mieszkańców. Stolicę odwiedza rocznie dwa razy tyle turystów. Stąd do Sydney jest 320 kilometrów, a do Melbourne 650. Jak na australijskie warunki – niedaleko.

– To będzie miasto-ogród – zdecydowano prawie 100 lat temu. Międzynarodowy przetarg na zaplanowanie miasta wygrał architekt Walter Burley Griffin z Chicago. Budowa stolicy trwała dziesięć lat, wybudowano ją bowiem w latach 1913 – 1927.

Dziś głównym elementem planu miasta jest sztuczne jezioro wykopane w centrum w 1963 roku o nazwie Lake Burley-Griffin (na pamiątkę głównego architekta) oraz parlamentarny trójkąt, w którym umiejscowione są najważniejsze budynki rządowe. Kocham to jezioro! Po pracy lub w weekendy wybieram się tam rowerem na dwugodzinne przejażdżki zwiedzając istniejące tu liczne ośrodki kultury.

Gdy jest mi smutno i tęskno, wtedy odwiedzam Panią Marię, by powspominać Polskę.

Ja – miastowa dziewczyna – chętnie słucham opowieści Marii o jej rodzinnej wiosce. Wtedy słyszę: – Elizo, jak pięknie było w polskich lasach, jak zielono! Wiosną jechaliśmy wozami na zbiór konwalii. Na wielkie płachty materiału rzucaliśmy kwiaty, których było mnóstwo! Biel i zieleń wokół. Olbrzymie konwaliowe łąki! – Ale gdzie Pani Mario to było? – Jak to gdzie? Północny-wschód od Warszawy! Ach, jak pachniało! Potem kobiety z wioski obrywały z łodyżek wonne dzwonki i wrzucały je do czego się tylko dało: do kubłów, garnków i innych naczyń rozmawiając przy tym i śpiewając ludowe piosenki. Następnie przezroczystą szybę smarowało się smalcem grubości około jednego centymetra i narzucało nań kwiaty konwalii. Nawet wciskało się je w smalec. Następnie tę smalcowo-kwiatową masę przykrywałyśmy drugą szybą i ustawiałyśmy pod odpowiednim do słońca kątem. Pod wpływem słoneczka przesiąknięty zapachem konwalii tłuszcz rozpuszczał się i spływał do rynienek. Zlewało się go do garów, dodawało spirytusu i podgrzewało nie doprowadzając do wrzenia. Cała wieś pachniała wtedy konwaliami, a potem wszystkie panny i mężatki chodziły nimi wypachnione. Nadwyżki sprzedawało się na bazarach.

– Organiczne perfumy pani Mario!

– Zawsze lubiłam to, co naturalne. Nie dla mnie więc KFC, hamburgery, Mc Donaldy... Nigdy mnie zresztą nie pociągały…

– No, czas na mnie pani Mario. Dzięki za rozmowę. Czy mogę jeszcze przyjść?

– Przyjdź dziecko, prawie zawsze jestem w domu, wiesz że mam chorego męża.

Boże, jak to wspaniale – myślę sobie zawsze po takiej wizycie – gdy na obczyźnie można porozmawiać z kimś miłym, wspólnie pogrążyć się we wspomnieniach... Troski wtedy odpływają i jest tak urokliwie.


Wyznania Elizy spisała Ola Szyr

Fot. Canberry: Ola Szyr


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011