Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012
Robię to, co lubię
Panorama w sieci, kwiecień 2005

Ewa Wachowicz – to była Miss Polonia oraz rzeczniczka rządu Waldemara Pawlaka. Spotkałyśmy się na Rundle Mall podczas kręcenia kolejnego odcinka programu, w piątek, 18 marca.


Pani Ewa Wachowicz jest producentką programu „Podróże kulinarne Roberta Makłowicza” realizowanego dla II programu Telewizji Polskiej, powtarzanego również w TV Polonia.

Pani Ewo, jak się pani czuje w Australii i jak się tutaj pani podoba?

— Cudownie! Jest to przepiękny kraj. Do Australii przyjechaliśmy podczas naszej polskiej zimy, tym bardziej więc jesteśmy zachwyceni pogodą. Ale oprócz pogody, zieleni i przyrody, które nas – Europejczyków – zachwycają, mnie osobiście podoba się to, że ludzie na ulicy chodzą uśmiechnięci. Są baaardzo życzliwi, zachowują się tak, jakby byli na wakacjach, a wiem przecież, że pracują... Tutaj ten czas jakoś inaczej płynie, myślę, że ze względu na pogodę i na klimat.

Jak długo jesteście w Australii?

— Ponad dziesięć dni. Są one bardzo pracowite. Przez ten czas nakręciliśmy cztery programy. Naszą podróż rozpoczęliśmy w Sydney, potem była Canberra, teraz jest Adelajda i dziś wieczorem odlatujemy do Perth. I to będzie koniec naszej podróży po Australii. Mam jednak nadzieję, że jeszcze tu wrócimy i zrobimy programy w północnej części tego pięknego kraju.

Co gotowaliście?

— Praktycznie wszystko. Dlatego, że Australia jest takim miejscem, w którym cokolwiek byśmy nie ugotowali, to można powiedzieć, że to jest australijskie. Oczywiście używaliśmy australijskiej oliwy z oliwek, australijskiego octu winnego... Wszystkie produkty są stąd. Australijska kuchnia to mieszanka kultur. Dzisiaj Robert gotuje danie tajskie. Wcześniej gotowaliśmy zupę chińską. Gotowaliśmy także po polsku, bo Robert zaproponował jednej z tutejszych firm polskie nadzienie do pai. Prezentowaliśmy również klasyczny australijski grill, czyli grilowanie rozmaitych kiełbasek, do tego sałata i pieczywo... To było wczoraj, w Clarendon.

Myślę, że nasz program telewizyjny z Australii będzie bardzo atrakcyjny dla tych wszystkich Polaków, którzy nie mogą tu przyjechać. To dla wielu podróż życia, często niedostępna. Ci wszyscy, którzy przyjechać nie mogą, zobaczą troszeczkę tego pięknego świata naszymi oczyma – Roberta, naszej kamery...

Kręcicie swoje programy niemal na całym świecie. Jakie są wasze plany na „po Australii”?

— Radykalnie zmieniamy klimat i wyruszamy do Norwegii, gdzie będziemy mieć – niestety – zimę. Tam będziemy pokazywać norweskie fiordy i przygotowywać smakołyki z łososia. W maju, jak wszystko dobrze pójdzie, ruszymy do Tajlandii.

Gdy zaczynaliście ten program kilka lat temu, spodziewała się pani takiego sukcesu?

— Na początku traktowałam ten program trochę jak dziecko. A więc pragnęłam, by rósł pięknie, był cudowny i umiał co trzeba i żeby wszyscy się nim zachwycali. Mimo wszystko – przyznaję – nie spodziewałam się, że tak pięknie się rozwinie. Siedem lat temu, gdy kręciliśmy pierwszy odcinek w Krakowie, nie myślałam, że po kilku latach będę ten program kręcić w Australii.

A czy spodziewała się pani, że w ogóle będziecie cokolwiek kręcić poza granicami kraju?

— Tak, bo taki mieliśmy pomysł od samego początku. Pierwotny tytuł brzmiał: „W 80 dań dookoła świata” i planowaliśmy, że przez dwa lata objedziemy kulę ziemską. Program zaczął jednak ewoluować, były sprawy związane z kosztami, z zamówieniem z telewizji.... Zaczęliśmy inaczej jeździć, zmieniliśmy tytuł. Mimo wszystko, myśląc nawet o podróży dookoła świata, to gdzieś ta Australia bardzo, bardzo daleko była w planach.

Z którą stacją telewizyjną w Polsce współpracujecie?

— Ten program jest realizowany dla II programu Telewizji Polskiej (publicznej), jego powtórki emitowane są przez telewizję Polonia cztery tygodnie później.

Ewa Wachowicz chętnie pozowała do zdjęć.
Na ostatnim: z Krystyną Zygadło z Adelaide

A jak się żyje w taki sposób jak pani to robi? Jeździ po świecie, ciągle zapracowana... Jak to pogodzić z obowiązkami rodzinnymi?

— Trudno. Mam czteroletnią córeczkę. Udało mi się jednak wychować ją w taki sposób, że ona po prostu wie, że mama ma taką a nie inną pracę. Zaakceptowała więc fakt, że jej mama jest „wyjeżdżająca i pakująca się”. Dla niej jest to normalne. Gdy mama mówi, że jedzie do Australii i wyciąga walizki, to ona pomaga je pakować. Pakuje też swoje własne, bo jedzie do dziadków na wieś. Tak musi być, bo taką pracę sobie wybrałam.

Jest pani z tej pracy zadowolona?

— Tak, bo robię to, co lubię. Ja kocham pracę za kamerą. To jest bardzo twórcze. Za każdym razem jesteśmy w innym miejscu, robimy coś innego, w innym otoczeniu...

A jak ocenia pani to, co robiła wcześniej będąc rzecznikiem rządu Waldemara Pawlaka?

— To się w ogóle nie da porównać. Moja praca w rządzie to mój „uniwersytet życia”. Półtora roku tam pracowałam. Byłam wtedy młodą dziewczyną, miałam 23 lata. Włożono mnie w ramy urzędnika państwowego, musiałam się w tym odnaleźć. Te półtora roku dały mi doświadczenia takie, jakie ludzie zdobywają latami kończąc rozmaite uniwersytety. Później też udało mi się skończyć uniwersytet, skompletowałam wyższe wykształcenie.

Czy nadal interesuje się pani polityką?

— Polska to taki kraj, że jak siadamy do kolacji, to – niestety – rozmawiamy o polityce. W Australii tego nie ma i za to kocham Australię!

Dziękuję pięknie.

Rozmawiała Lidia Mikołajewska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011