Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Wyjątkowe australijskie lato

luty 2011

„Sunshine State” znaczy „Słoneczny Stan”. Tak właśnie propaguje się Queensland ze stolicą w Brisbane

Gdy jakąkolwiek australijską drogą sunie pojazd, na którego tablicy pod numerami rejestracyjnymi przeczytacie zdanie: „The Festival State”, to na pewno jest to pojazd z Południowej Australii (stolica Adelaide). „The Place to Be” deklaruje się Victoria (stolica Melbourne). „Sunshine State” natomiast – Queensland (stolica Brisbane).

Każdy australijski stan informuje, także w ten sposób, co ma najlepszego do zaproponowania swoim mieszkańcom i turystom. Krótko i jednoznacznie.

„Sunshine State” znaczy „Słoneczny Stan”. Tak właśnie propaguje się Queensland ze stolicą w Brisbane, trzecim pod względem wielkości miastem na tym kontynencie.

Nie ma w tym żadnej przesady, bo prawdą jest, że w Queensland wypoczniecie na najpiękniejszych w Australii plażach w Gold Coast, Surfes Paradise, Sunshine Coast... To kraina, w której podziwiać możecie pięć miejsc wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa z Wielką Rafą Koralową i Rezerwatem Lasów Deszczowych na czele. Tu właśnie Australijczycy i turyści z całego świata najchętniej spędzają wakacje, bo pogodę mają jak w banku – słońce przez cały rok i tropikalne krajobrazy. Zimą średnia temperatura wynosi 30 stopni C.

Niestety, ten piękny, bajecznie kolorowy i słoneczny świat, zakłóciły wydarzenia o których informują na bieżąco wszystkie agencje światowe.

Tasha

W październiku ubiegłego roku na trzy czwarte terytorium Queensland ogłoszono stan klęski żywiołowej. Tropikalny cyklon o wdzięcznym imieniu Tasha, który narodził się nad wodami Morza Koralowego, spowodował ulewne deszcze, podtopienia, powodzie, zniszczone domy i ulice... Na jeden metr kwadratowy wody spadło wówczas 163 litry wody. To dwa razy więcej, niż przeciętna roczna opadów w tym rejonie Australii. Silny wiatr osiągał w porywach 85 km na godzinę.

Najtrudniej było przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy powódź objęła tereny o łącznej powierzchni Francji i Niemiec. Zdjęcia lotnicze ukazują skalę zniszczeń w dziesiątkach przedmieść i dziesiątkach tysięcy domów i firm. Pod wodą znalazły się plantacje bananów, ananasów, trzciny cukrowej, winorośli, także kopalnie węgla (największe w Australii), linie kolejowe, domy i mosty. Dziesiątki osób zaginęło. To najgorsza powódź od pięćdziesięciu lat w południowo-wschodniej części stanu, najgęściej zaludnionej.

Do 10 stycznia 2011 w rejonie Darling Downs, w ciągu 36 godzin spadło 160 mm deszczu, w wyniku którego zalało miasto Toowoomba. Tę falę powodziową porównuje się do wewnątrz-lądowego tsunami.

Fala powodziowa nieubłaganie prze dalej – z głębi lądu w kierunku Oceanu Spokojnego. Po drodze, 12 stycznia 2011 roku, zalewa część 2-milionowego Brisbane. W ostatnich latach Brisbane świetnie się rozwijało. To kosmopolityczne miasto z nowoczesnym budownictwem, ośrodek sztuki, centrum naukowe, handlowe, kulturalne. Teraz, gdy wystąpiła ze swoich brzegów Brisbane River, ludzie uciekają na wyższe piętra domów, oszczędzają wodę pitną, wyłączają prąd...

Yasi

Jakby tego wszystkiego było mało, początkiem lutego tego roku, tysiące ludzi, którzy jeszcze nie zdążyli posprzątać po powodzi, uciekają przed kolejnym potężnym huraganem Yasi, który już dotarł na północno-wschodnie wybrzeże Australii. Zagrożona jest Wielka Rafa Koralowa!

Wichurze, której prędkość dochodzi do 300 kilometrów na godzinę, towarzyszą ulewne deszcze. To najpotężniejszy huragan w historii Australii, który wyrządził ogromne szkody demolując wiele miejscowości. W zagrożonej strefie znalazły się miasta – popularne wśród Australijczyków i zagranicznych turystów - Cairns, Townsville i Mackay, czyli „centra wypadowe” na Wielką Rafę Koralową. Na tych terenach pozamykano urzędy, szkoły, kopalnie, linie kolejowe i porty.

* * *

Na skutek dalszych ulewnych deszczów zaczęły ostatnio wylewać rzeki na południu Australii, w stanie Victoria. Jak do tej pory, woda zalała jedną trzecią powierzchni tego stanu, niszcząc uprawy rolne i obiekty przemysłowe. To ważna informacja, bo ten stan dostarcza Australii jedną trzecią część plonów zboża i owoców.

Nie trzeba nawet wielkiej powodzi... Najnowsze informacje dotyczyły dziś miejscowości Mildura pod Melbourne, gdzie w ciągu kilkunastu minut ulewny deszcz podtopił miasto.

Australijski sztab kryzysowy przyznaje, że zagrożenie powodzią nie zmalało. W stanie Wiktoria pod wodą mogą znaleźć się 72 miejscowości. Z miasta Kerang ewakuowano większość z 3 tysięcy pięciuset mieszkańców.

* * *

Początkowe straty w wysokości 1 miliarda dolarów australijskich urosły do tej pory do 30 miliardów dolarów. To – zdaniem ministra skarbu Australii, Wayne'a Swana – najbardziej kosztowna klęska naturalna w historii kraju.

Australijski rząd postanowił więc wprowadzić specjalny podatek, by „posprzątać po wojnie”. Opozycja jest przeciwna, a Zieloni się wahają, czy tę propozycję poprzeć. Australijczycy nie chcą tego podatku płacić (bo kto to lubi?), nie skąpią jednak dolarów z własnej kieszeni. Także australijska Polonia ich nie skąpi i przekazuje dary poprzez kościoły, stowarzyszenia, organizacje, Australijski Czerwony Krzyż, którzy organizują zbiórki pieniędzy dla powodzian.


Lidia Mikołajewska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011