Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

„Słowo. 200 lat poezji polskiej” „The Word. 200 Years of Polish Poetry”

wrzesień 2010

To tytuł dwujęzycznej antologii poezji polskiej w tłumaczeniu Marcela Weylanda, znanego już nam ze świetnego tłumaczenia polskiego eposu narodowego „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza na język angielski.


Po przetłumaczeniu „Pana Tadeusza” Marcel Weyland z Sydney wziął na swój warsztat polskich poetów – od Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Cypriana Kamila Norwida poprzez Marię Konopnicką, Tadeusza Borowskiego, Bolesława Leśmiana, Juliana Tuwima, po Edwarda Stachurę, Czesława Miłosza i Wisławę Szymborską. W sumie 160 wierszy najwybitniejszych polskich poetów od epoki Romantyzmu do czasów nam współczesnych. Tę antologię opatrzył także Wstępem, w którym przybliżył czytelnikom historię poezji polskiej: Romantyzm, Pozytywizm, Młoda Polska, Skamandryci, XX i XXI stulecie.

Marcel Weyland

Panie Marcelu, po przetłumaczeniu „Pana Tadeusza” wydawał się Pan być zmęczony po dwunastu latach „ślęczenia” nad polskim eposem. Tymczasem nie minęło wiele czasu, a już wydał Pan kolejne tłumaczenie na język angielski, tym razem polskiej poezji. Skąd taki pomysł?

– Gdy skończyłem tłumaczenie „Pana Tadeusza” pomyślałem sobie, że warto tę pracę kontynuować, bo przecież coś trzeba robić! Zacząłem więc tłumaczyć krótkie wierszyki Mickiewicza, Norwida i inne. Wrzucałem je luźno do folderu. Ot, w ten sposób wypełniałem sobie wolny czas. Po jakimś czasie zauważyłem, że przetłumaczonych wierszy przybywa i ta moja zabawa zaczyna nabierać sensu. Pięć lat temu to było. Umówiłem się z red. Hanią Sadurską z polskiego programu SBS w Australii i opowiedziałem jej o tych wierszach. I tak powstała nasza cotygodniowa audycja Alfabet polskiej poezji, nadawana na SBS. Przyjęliśmy z Hanią zasadę, że będziemy prezentować w radiu polskich poetów według alfabetu. Zaczęliśmy więc od „A”, a tydzień temu właśnie omówiliśmy poetę na literę „Z”.

Od „A”, czyli od...

– Bogusława Adamowicza. Dlaczego właśnie on? Bo ten poeta po prostu podoba mi się. Jest autorem (między innymi) wiersza zatytułowanego „Noc taka piękna”. Żył w latach 1870 – 1944. Zginął w Warszawie, w wiadomych okolicznościach... Na literkę „A” był też, oczywiście, Adam Asnyk. Na „B” miałem do wyboru wielkie bogactwo autorów polskich wierszy. Bo to i Baczyński, i Borowski, Broniewski, Barańczak, Baliński i Boy-Żeleński... Na „S” była Szymborska, na „W” – Wierzyński, Wittlin, Wyspiański. Na „T” – rzecz jasna – Tuwim. Niektórych autorów sugerowała mi pani Hania, wielce rozmiłowana w poezji polskiej. Tydzień temu w naszej audycji omówiliśmy twórczość Adama Ziemianina, autora między innymi „Lotu ojca” i „Jest taka ulica”.

Czy chce mi Pan powiedzieć, że z tych audycji wyrosło właśnie „Słowo. 200 lat poezji polskiej”. „The Word. 200 Years of Polish Poetry"?

– Tak, ale w opracowaniu tej antologii przyjąłem inny porządek. Poukładałem te wiersze nie w porządku chronologicznym w którym powstawały, a raczej tematycznie: „Miłość”, „Śmierć”, „Wojna”, „Bóg”, „Holokaust" i osobno jeszcze „Wiersze dla dzieci” na czele z „Lokomotywą” i „Dwoma wiatrami” Juliana Tuwima.

W ubiegłym roku pojechałem do Polski, by uczestniczyć w kongresie tłumaczy w Krakowie. Chodziłem po mieście, odwiedzałem księgarnie... Wie pani? Wyjechałem, a raczej uciekłem, z rodziną z Polski jako dziecko, gdy zaczęła się II wojna światowa. Całe swoje dorosłe życie spędziłem w Australii, w Sydney. Tu jest moich pięcioro dzieci, 21 wnuków i jeden prawnuk... Przez długi czas nie znałem powojennej poezji polskiej. Ba, myślałem nawet czasami, że polscy poeci przestali pisać!

Ale zmienił pan zdanie na ten temat!? Kogo ze współczesnych twórców Pan lubi?

– Kocham Agnieszkę Osiecką! Przetłumaczyłem wiele jej wierszy, a wybór miałem – musi pani przyznać – imponujący.

A który z polskich autorów okazał się dla Pana najtrudniejszy?

– Najtrudniejszy? Chyba Leśmian, bo trzeba było wymyślić angielskie neologizmy, które by odpowiadały jego polskim neologizmom, na przykład w wierszu zatytułowanym „Zmory wiosenne” – „Spring Nightmares”:

Biegnie dziewczyna lasem. Zieleni się jej czas.
Oto jej włos rozwiany, a oto – szum i las!
Od mrowisk słońce dymi we złotych kurzach – mgłach
A piersi jej rozpiera majowy, cudny strach!

Przetłumaczyłem te słowa tak:

The girl runs through the forest. Her time is greening now…
Look at her hair blown all ways, and hear trees swoosh and sough!
From anthills sunsmoke trises in golden smoke and mist,
A wondrous fear is maying and growing in her breast!

Właściwie to nie wiem, który z autorów był najtrudniejszy. A może była to „Burza” dziesiątej księgi Pana Tadeusza”? A może Słowackiego „Hymn”? A może właśnie taki wiersz nad którym w danej chwili siedzę?

Chłopiec („Holocaust”)

Kobieta z książką („Natura i refleksje”)

Okręt („Emigracja”)

Czy Pan wie, kto kupuje „Słowo. 200 lat poezji polskiej” „The Word:. 200 Years of Polish Poetry” najczęściej?

– W 90 procentach Polacy. Ale Australijczycy też są nią zainteresowani. Wielu z nich po raz pierwszy w życiu usłyszało polską poezję w moim tłumaczeniu. Dla nich jest to swoiste odkrycie. Gdy spotykam się ze swoimi polskimi czytelnikami w Melbourne, Sydney, Canberze czy w Adelajdzie, zawsze sugeruję, by przyprowadzili ze sobą swoich australijskich przyjaciół i znajomych. Zasadą jest, że na tych spotkaniach czytamy wiersze zarówno w języku polskim jak i angielskim.

Jedno z takich spotkań odbyło się niedawno w Ambasadzie Polskiej w Canberze?

– To było 8 lipca tego roku, gdy w Ambasadzie odbyła się prezentacja mojej dwujęzycznej antologii. Ja prezentowałem wiersze w języku polskim, natomiast w języku angielskim czytał je Philllip Hinton, który 6 lat temu wspaniale przedstawił w Sydney mojego „zangielszczonego” „Pana Tadeusza”. To znany aktor trenowany w Royal Shakespeare Company w Wielkiej Brytanii, osiedlił się w Australii w latach siedemdziesiątych.

Polacy znają go na przykład z filmu „Ptaki ciernistych krzewów”.

– Phillip Hinton występuje w wielu serialach telewizyjnych i filmach amerykańskich, brytyjskich i australijskich. Możemy go zobaczyć nie tylko w „Ptakach ciernistych krzewów”, także w „Mission Impossible”, „Prisoner of Zenda” i innych. Był on członkiem słynnych brytyjskich grup teatralnych: The Royal Shakespeare Company, The Bristol Old Vic, The Hampstead Theatre Club.

Czy przeczytaliście wszystkie wiersze?

– Ależ nie! Z bólem serca, ale trzeba było dokonać wyboru. W tym wieczorze poezji polskiej wzięło udział około 80 osób – w tym przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, ministerstw i Polonii, poeci i tłumacze literatury. Wspólnie z Hintonem zaprezentowaliśmy Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Marię Konopnicką, Tadeusza Borowskiego, Bolesława Leśmiana, Juliana Tuwima, Edwarda Stachurę i Wisławę Szymborską, naszą sławną Noblistkę. Obszerny fotoreportaż z wieczoru poezji zamieścił stołeczny dziennik „Canberra Times”.

Spotkanie w Konsulacie Polskim w Sydney było równie udane?

– O tak! Tym razem wspólnie z Phillipem Hintonem wiersze czytał Andrzej Siedlecki. Jestem bardzo zadowolony także ze spotkania w Australijskim Instytucie Spraw Polskich w Melbourne. Teraz czas na spotkania w Południowej Australii i na Tasmanii.

Kto jest wydawcą Pańskiej Antologii?

– Podobnie jak „Pana Tadeusza” wydał je Australijski Dom Wydawniczy Brandl&Schlesinger.

A kto zaprojektował jej okładkę?

– Andras Berkes-Brandl z tego wydawnictwa. To Węgier z pochodzenia, który wydał również „Pana Tadeusza”. Natomiast moja żona Phillipa, która ilustrowała nasz epos narodowy, także opatrzyła rysunkami tę Antologię.

Obie pozycje – zarówno „Pan Tadeusz” w wersji angielskiej jak i „Słowo. 200 lat poezji polskiej” „The Word:. 200 Years of Polish Poetry” – to, moim zdaniem, doskonałe prezenty dla naszych australijskich przyjaciół i znajomych, którzy najczęściej nie znają naszej literatury. Z czystym sumieniem polecam i na zakończenie naszej rozmowy pytanie o to, czym nas Pan jeszcze zaskoczy?

– Za wcześnie o tym mówić. Więc na razie tylko tyle, że będzie to zbiór wierszy poety z Getta Warszawskiego Władysława Szlengela „Co czytałem umarłym”.

Więc już dzisiaj umawiam się z Panem na kolejną rozmowę na temat tych wierszy i do zobaczenia w Adelajdzie! Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Lidia Mikołajewska

Rysunki: Phillipa Weyland

Fot. Archiwum rodzinne


Przeczytaj:
Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011