Reklama-EduAu

Artykuły Archiwalne

Otto Windholz, czyli „Kangur z Ustronia”

Autor: Jurata Bogna Serafińska 6 września 2010

 

Minęło ponad dziesięć lat od czasu kiedy Krystyna Winecka (Irena Windler) wydała książkę „Od Stanisławowa do Australii” (wyd. Cieszyn 1999r., str 260).


I oto teraz w roku 2010 nakładem Galerii „Na Gojach”, pod patronatem Muzeum Ustrońskiego wydrukowano w Cieszynie (Drukarnia „Offsetdruk i Media”) kolejną książkę p. Krystyny pod tytułem „Kangur z Ustronia”. Książka jest jakby kontynuacją poprzedniej (co podkreśla też szata graficzna), ale nie do końca, ponieważ poświęcona jest sadze rodu Windholców czyli rodowi męża pani Krystyny. Prawdopodobnie aby podkreślić tę sprawę, autorka podaje tym razem swoje pełne nazwisko – Krystyna Winecka-Windholz.

Gwoli przypomnienia – w książce „Od Stanisławowa do Australii” możemy odnaleźć kawał naszej historii, opisany przez naocznego świadka i uczestnika wydarzeń. Możemy zapoznać się z klimatem Kresów Wschodnich – krainą dzieciństwa autorki, która urodziła się w roku 1928 w Stanisławowie. Potem opisane są wydarzenia znane nam z historii. Czytamy i widzimy – wybuch wojny, gehennę okupacji, wreszcie wyzwolenie, ale i konieczność znalezienia nowego miejsca na ziemi w związku z przesunięciem granic naszego kraju. Następnie około dwudziestu lat względnej stabilizacji… i rok 1968, przymusowa emigracja, wreszcie Australia, która stała się drugim domem dla państwa Wineckich i wielu innych rodzin zmuszonych wtedy do opuszczenia Polski. Poza wydarzeniami historycznymi odnajdujemy klimaty kolejnych epok, wspomnienia, historie rodzinne. W czasie lektury czuje się wyraźnie, że o tym wszystkim pisze osoba, która brała w wydarzeniach osobisty udział. Na kartach książki jej uczucia i pasje odcisnęły swoje niepowtarzalne piętno.

Głównym bohaterem książki, „Kangur z Ustronia”, tytułowym Kangurem jest mąż pani Krystyny – pan Otto Windholz.

Rozdział pierwszy opisuje historię rodziny od roku 1923, w którym to roku małżeństwu – Józefowi Windholzowi i jego żonie Selmie z d. Ring, zamieszkałym w Ustroniu, urodził się drugi z kolei syn, któremu nadano imię Otton. Potem następuje retrospekcja, z której dowiadujemy się historii rodu Windholców od połowy wieku dziewiętnastego.

I tak na stu szesnastu kartach książki możemy śledzić dzieje rodu Windholców.

Rodzina pomimo wielokrotnych zmian miejsca zamieszkania uchroniła i zachowała imponujący zbiór archiwalnych dokumentów (paszportów, legitymacji, zaświadczeń, odznaczeń, medali, zdjęć rodzinnych i fotografii okolicznościowych z wojska, pracy czy podróży.

Na stronie 109 możemy obejrzeć kserokopie świadectwa szkolnego Publicznej Szkoły w Ustroniu z roku 1930. Na stronie 44 znajduje się kserokopia legitymacji Medalu za Warszawę przyznanego porucznikowi Ottonowi Windholzowi, synowi Józefa, na stronie 113 zdjęcie medalu za zdobycie Berlina, na stronie 87 kserokopia austriackiego paszportu bezpaństwowca, a na stronie 30 zdjęcie Krzyża Zesłańców Sybiru. Wszystkie te dokumenty i odznaczenia dotyczą Ottona Windholza. Dziwne i kręte bywają drogi naszej historii.

Książka jest świetnie i żywo napisana i jest nie tylko historią jednej rodziny ale jednocześnie zastępuje nam podręcznik historii. Historii spisanej przez naocznego świadka i dobrze udokumentowanej.

Ze ściśniętym sercem czytałam końcowe fragmenty, w których opisano przyjazd państwa Windholców do Polski po dwudziestu latach nieobecności (1968-1988). Dopiero w 1988 roku granice Polski zostały dla nich na nowo otwarte i pan Otton mógł znowu zobaczyć swoje ukochane Ustronie i swój Dom rodzinny.

Od tamtego czasu pp. Windholzowie starają się odwiedzać Polskę prawie każdego lata Za każdym razem pokonują olbrzymią trasę z Australii do Polski i z powrotem do Australii, gdzie jest teraz ich Dom i ich rodzina.

Podobnie było i w tym roku, kiedy ich przyjazd był połączony z promocją książki „Kangur z Ustronia”.


Jurata Bogna Serafińska

Krystyna Winecka-Windholz „Kangur z Ustronia” wyd. Cieszyn 2010r., str 116

Komentarze

Autor

Jurata Bogna Serafińska

Jurata Bogna Serafińska...Po jakimś czasie okazało się, że złapałam australijskiego bakcyla. Napisałam kilka wierszy o kangurach, zrobiłam do nich ilustracje, a poza tym zaczęłam w jakiś instynktowny sposób odnajdywać osoby związane z Australią. To byli polscy pisarze, poeci, malarze… Więcej artykułów tego autora