Reklama-EduAu

Artykuły Archiwalne

„Meandry losu” i inne opowiadania

Autor: Jurata Bogna Serafińska 14 września 2009

 

Jan Rychner: – Szczerze przyznam się, że tematyka związana z Australią bardzo mnie fascynuje i marzeniem moim jest odwiedzić kiedyś ten wspaniały kraj o niepowtarzalnym krajobrazie i tajemniczej nie odkrytej do końca przyrodzie i faunie…

 

Jan Rychner – poeta, muzyk, prawnik, żeglarz, autor tomików wierszy.

 

Panie Janie – Serwis „Wolność bez granic” opublikował niedawno Pana opowiadanie „Meandry losu”. A wiec jest Pan również prozaikiem?

Jan Rychner

– Napisałem kilka opowiadań, z zamiarem połączenia ich w jedną całość. Każde z nich może jednak istnieć samodzielnie. Opowiadanie „Meandry losu” ukazało się również w miesięczniku „Myśl Polska” oraz Almanachu prozy RSTK, p.t. „Opowieści zwyczajne”. Opublikowałem także 2 felietony, jedną recenzję. Pracuję aktualnie nad powieścią kryminalną oraz przygotowuję do druku zbiór opowiadań zatytułowany „Rodzina wielopokoleniowa”, opowiadania wspomnieniowe o tradycjach rodzinnych nadesłali czytelnicy z całej Polski, ja je opracowałem, dokonałem niezbędnej korekty, usystematyzowałem i napisałem wstęp. Nie wiem, czy z tak skromnym dorobkiem mogę uważać siebie za prozaika. Z pewnością będę zaszczycony, kiedy w przyszłości uda mi się dołączyć do zacnego grona pisarzy.

Poeta, muzyk, prawnik, żeglarz, prozaik… Która dziedzina jest dla Pana najważniejsza?

– To z pozoru łatwe pytanie nie jest wcale takie proste, ponieważ zawiera w sobie różne wartości oceniane subiektywne i obiektywne – skłaniam się jednak do uwzględnienia jako pierwsze: prawnik, później poeta itd.

Poeta i muzyk jest z natury romantykiem, prawnik i żeglarz powinien twardo trzymać się ziemi… Jak to jest z Pana charakterem?

– Udaje mi się łączyć obie te cechy w jedno, sądzę, że pomaga mi w tym mój patron zodiakalny, ponieważ jestem spod znaku Bliźniąt. Twardo stąpam po ziemi, ale nie przeszkadza mi to być romantykiem, ponieważ pozwala mi to oderwać się od zwykłej szarej codzienności i prozy mozolnych dni w inny wymiar, gdzie wartością jest uczucie, uczciwość, wrażliwość i poczucie, że nie tylko dla siebie człowiek żyje, że jeżeli tylko możliwe – to powinien także dać z siebie coś innym.

W Internecie można znaleźć informacje o wydanych przez Pana dwóch tomikach wierszy –„Wiersze dla Ciebie” (2003) i „Witryna małych szczęść” (2008). Czy były jakieś wcześniejsze Pana publikacje i czy możemy spodziewać się następnego tomiku?

– Tak, debiutowałem w roku 2000 wydaniem tomiku p.t. „Wiersze dla ciebie” w niewielkim nakładzie 300 egz. Później wydałem tomik wierszy pod takim samym tytułem w 2003 roku. W roku 2005 ukazał się tomik poezji p.t. „Bal dnia powszedniego” a w 2007 roku kolejny tomik wierszy patriotycznych i religijnych zatytułowany „Ze źródła wody czystej”. W tym roku ukaże się tomik wierszy lirycznych, który jest już u wydawcy przygotowywany do druku pod tytułem (jeszcze nie sprecyzowanym) „Rosa Erotica”.

Jaki jest obecnie temat Pana utworów? Czy będą to w dalszym ciągu erotyki?

– Nie będą to erotyki, ale raczej wiersze o miłości, oraz poruszające sprawy naszego codziennego życia, zadumy nad teraźniejszością i nad losem przyszłych pokoleń.

Czy interesuje się Pan tematyką australijską i czy pisał Pan lub zamierza pisać o Australii?

– Szczerze przyznam się, że tematyka związana z Australią bardzo mnie fascynuje i marzeniem moim jest odwiedzić kiedyś ten wspaniały kraj o niepowtarzalnym krajobrazie i tajemniczej nie odkrytej do końca przyrodzie i faunie. Nie pisałem do tej pory jednak nic na ten temat, z pewnością coś w przyszłości napiszę.

Czy wiedza prawnicza przydaje się panu w pracy nad powieścią kryminalną?

– Tak, jak już wspomniałem na wstępie, piszę aktualnie kryminał, choć jest dopiero w jednej trzeciej gotowy. Akcja powieści toczy się na warszawskiej Pradze.

Jest Pan wiceprezesem Fundacji Yacht Club Warszawa Żeglarz, zajmującej się sportami żeglarskimi i motorowodnymi. Ja, wiele lat temu, zdałam egzamin na stopień żeglarza. A jaki Pan ma stopień żeglarski?

– Działam społecznie w Fundacji mającej na celu głównie propagowanie sportów wodnych wśród dzieci i młodzieży szkolnej na terenie województwa mazowieckiego. Posiadam patent starszego sternika motorowodnego.

Jakie warunki trzeba spełniać aby zostać przyjętym do Yacht Clubu?

– Przede wszystkim kochać wodę, ukończyć kurs żeglarski lub motorowodny, zdać egzamin, i dobrze jest, jeśli kandydat posiada własny sprzęt pływający. Panuje taka opinia, że sporty żeglarskie i motorowodne należą do grupy sportów elitarnych, a z pewnością przynależność do Yacht Klubu Polski.

Czy fascynacja żeglarstwem przekłada się jakoś na natchnienie poetyckie?

– Tak z pewnością, ponieważ związana jest z poczuciem pełnego luzu, wolności, kontaktu z wiatrem i wodą i wspaniałymi przeżyciami, koleżeństwem i wreszcie fantazją. Ma ona swoje odniesienie w wiarygodności przekazywanych w wierszach czy prozie obrazów i doznań piszącego. Napisałem kilka wierszy w oparciu o takie cudne i niecodzienne przeżycia.

Pana motto życiowe brzmi: Czasem jedna osoba może dać drugiej tyle ciepła przez krótką chwilkę, ile inna nie potrafi dać przez całe życie. Co o tym sądzą Pana bliscy?

– Moi bliscy są zgodni w opiniach, że takie motto życiowe jest bardzo trafne i w bardzo zwięzły sposób ukazuje prawdę i relację między dobrem a złem.

We wrześniu brał Pan udział w Plenerze literacko-malarskim w Dźwirzynie. Czy ten pobyt zaowocował nowymi wierszami?

– Taki plener zawsze jest źródłem inspiracji do pisania wierszy i prozy. Ponadto pozwala doskonalić warsztat pisarski, choćby na podstawie prezentacji własnej twórczości, poznawaniem twórczości innych, dobrych rad i kontaktów koleżeńskich z twórcami z różnych środowisk i regionów Polski. Napisałem jeden wiersz, ale po opadnięciu emocji i wrażeń z pewnością napiszę coś jeszcze. Byli także tacy, co napisali już po kilka wierszy „od ręki”.

Na zakończenie tradycyjne pytanie o plany na najbliższą przyszłość.

– Pisać, pisać i pisać, dopóki zdrowia i fantazji oraz fascynacji życiem. Zamierzam napisać powieść o tematyce korzennej oraz wydać nowy tomik poezji. A wena twórcza ma to do siebie, że sama przychodzi niepostrzeżenie, w różnych sytuacjach i porach dnia, u mnie najczęściej wczesnym rankiem i wtedy rodzą się nowe pomysły literackie.

Dziękuję za rozmowę i życzę zrealizowania wszystkich zamierzeń twórczych, również tych o tematyce australijskiej.

Rozmowę przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska

 


 

Komentarze

Autor

Jurata Bogna Serafińska

Jurata Bogna Serafińska...Po jakimś czasie okazało się, że złapałam australijskiego bakcyla. Napisałam kilka wierszy o kangurach, zrobiłam do nich ilustracje, a poza tym zaczęłam w jakiś instynktowny sposób odnajdywać osoby związane z Australią. To byli polscy pisarze, poeci, malarze… Więcej artykułów tego autora