Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Objęcie nietoperza

sierpień 2008

Wielkie australijskie drzewo yarran zapłakało nad ludzkim losem. Od tej pory zamiast kropli miodu ma łzy czerwonej żywicy


Ber-rook-boorn i jego żona żyli w miejscu, które opływało we wszystko. Wielki Duch pokazał im piękno świata i chciał, żeby z niego korzystali. W zamian za to, miał tylko jedno wymaganie. Nie życzył sobie, żeby zbierali miód z drzewa yarran, które gościło jego pszczoły.

Para, ale i wszyscy ludzie żyli przez długi czas w zgodzie z Prawem.

Jednego dnia kobieta zbierała na ogień drzewo i zaszła bardzo daleko. Kiedy wreszcie stanęła, żeby zawrócić, zobaczyła przed sobą ogromne rozłożyste drzewo, pod którym leżały grube, dobre na ciepły ogień, gałęzie yarran. Schyliła się, aby pozbierać gałęzie, kucnęła i zadumała się przymknąwszy oczy. Widziała jak pięknie pali się ognisko. Po chwili kobieta podniosła oczy i zobaczyła, że jedna z największych żywych gałęzi drzewa oblepiona była gęsto pszczołami. Konar wyglądał jak piękne, muskularne i groźne jednocześnie ramię.

Nagle, przed oczyma kobiety zamajaczył jakiś cień. Pomyślała, że to złudzenie. Z wielkim zaciekawieniem zaczęła przyglądać się drzewu. Było dostojne, wysokie i ogromne. Dostrzegła, ku zdumieniu swemu, że z jego gałęzi, kropla po kropli, sączy się złoty syrop. Podstawiła palec pod właśnie przed nią spadającą, przepiękną jak czysta łza, jak najwspanialsza perła rosy, kroplę. Oblizała. Rozkosz wypełniła jej podniebienie. Zamknęła aż oczy. A gdy już miała odchodzić, uświadomiła sobie, że ta jedna jedyna kropla zasyciła jej głód.

Pomyślała, że skoro miód tak szybko zasyca głód, to nie potrzebowałaby go wcale zbyt dużo, żeby przez wiele miesięcy wyżywić nim całą rodzinę. Weszła zwinnie na drzewo. Wszyscy to potrafili, ale ona była najlepsza, wygrywała do tej pory wszystkie konkursy. Konary i wszystkie odnogi tego wspaniałego drzewa yarranu były niezwykle gościnne. Wspięła się nieco wyżej, żeby wygodnie się usadowić. Pomyśleć jak zebrać odżywczy nektar.

Nagle coś trzasnęło! Łomotnęło! Gruchnęło! Coś zatrzepotało złowrogo nad jej głową!

Ogromny Nietoperz Narahdarn objął ją swymi wielkimi skrzydlatymi ramionami.

Skuliła się. On uleciał w powietrze. Ona poczuła, że zachowała się jak niezgrabna figurynka pozwoliwszy mu odlecieć.

W swoim małym gunyah kobieta schowała się w najgłębszy kąt. Wiedziała, że uwalniając Narahdarna sprowadziła na świat śmierć.

Od tej pory w Raju, w którym żyli ludzie, zagnieździł się strach. Nic nie mogło odwrócić losu ludzi. I skończył się Złoty Wiek dla rodziny Ber–rook–boornów i dla wszystkich ich potomków.

Wielkie australijskie drzewo yarran zapłakało nad ludzkim losem. Od tej pory zamiast kropli miodu ma łzy czerwonej żywicy, która odłuszcza korę pnia. Ludzie wykorzystują żywicę do swoich potrzeb. Zaś słodycz kropli drzewa yarran na zawsze pochłonięta została przez tajemnicę śmierci.


Teresa Podemska-Abt

Fot. Roman Malinowski (zdjęcie wykonane w South Australian Museum)


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011