Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Radio Głos Nadziei

Przegląd Australijski, marzec 2009

Rozmowa z Andrzejem Naporą z Adelajdy, twórcą programu radiowego Polskiego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w College Park


Andrzej Napora

„Słuchajcie Radia Głos Nadziei, w niedziele, od godziny 20.00 – 20.30, ze stacji Coast FM”.

Krótki komunikat tej treści zamieszcza w ozdobnej ramce adelajdzki miesięcznik „Panorama”. Podobne słowa płyną we wszystkie niedziele z głośników radiowych na częstotliwości 88.7 Mhz. 13-osobowa grupa członków Polskiego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w College Park co tydzień przygotowuje audycje radiowe, do wysłuchana których zachęca nie tylko swoich wiernych.

– Nazwa naszej audycji: „Głos Nadziei” nie jest przypadkowa – zastrzega twórca tego programu, Andrzej Napora. – W pełni oddaje ona charakter i cel naszej działalności: budowanie silnych więzi rodzinnych, kształtowanie poprawnych stosunków międzyludzkich, promocję zdrowego stylu życia i profilaktyki zdrowotnej, pomoc w walce z uzależnieniami, poradnictwo wychowawcze i rodzicielskie, wreszcie osobisty rozwój duchowy – słowem wszystko to, co wychodzi naprzeciw różnorodnym potrzebom człowieka. Każdego tygodnia emitujemy nasze audycje ze stacji Coast FM na częstotliwości 88.7 Mhz, w każdą niedzielę od godz. 20.00 do 20.30.

Panie Andrzeju, ciekawa jestem jakie były te radiowe początki?

– Pierwszą audycję Radia Głos Nadziei nadaliśmy w środę 2 lutego 1994 roku. W organizacji programu pomógł nam wtedy pastor Roman Chalupka, który przyrzekł również pomoc po powrocie do Polski. Gdy dzisiaj pomyślę o naszych samodzielnych początkach, o niezbyt profesjonalnym sprzęcie, to aż trudno mi uwierzyć, że było to możliwe. Skompletowanie jednej półgodzinnej audycji zabierało nam wtedy od 25 do 30 godzin. Tak długo trwało przygotowanie tekstów do czytania lub dyskusji, nagrywanie i edytowanie.

Wspomina Pan dzień 2 lutego 1994 roku. Rozumiem. Nadaliście wtedy pierwszą audycję przygotowaną przez członków Kościoła. Jednak australijska Polonia zna Pana jako człowieka, który w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że w stolicy Południowej Australii – Adelaide – w ogóle istnieje polskie radio. To był rok 1975. Pamięta Pan?

– A jakże! Moje wspomnienia sięgają jednak czasów jeszcze wcześniejszych!

A to interesujące...

Radiowe początki. Od lewej: Mikołaj Grabkowski, Andrzej Napora, pastor Roman Chalupka – dyr. Radia Głos Nadziei Warszawa, Wiesława Markowska, Celina Wionczkowska, Jerzy Brzeźniak, Andrzej Ganczarczyk.

Dziś radio tworzą – od lewej: Bogdan Ciuk, Ruta Ciuk, Andrzej Napora, Wiesława Markowska, Andrzej Tomczyk, pastor Eugeniusz Majchrowski, Grażyna Macko, Andrzej Ganczarczyk, Jerzy Brzeźniak, Celina Wionczkowska. (nieobecni na zdjęciu: pastor Jan Pollok, Bogusława Wianowska, Wiesław Pluciński)

– Zacznę więc od momentu w którym zafascynowałem się stereofonią. To było w Polsce, w Gliwicach , w 1960 r. Byłem u znajomego, który przywiózł sobie z zagranicy stereofoniczny magnetofon na duże szpule. Miałem wtedy okazję wysłuchania koncertu chopinowskiego oraz orkiestry symfonicznej Polskiego Radia grającej Polonez A-dur. Oniemiałem ze zdumienia. Ależ to było cudo! Zdawało mi się, że jestem w środku sali koncertowej... Zamykałem oczy i otwierałem. Zdawało mi się, że przede mną na estradzie jest orkiestra, ale stały tam tylko dwie kolumny głośnikowe.

Wtedy zrodziło się we mnie gorące pragnienie posiadania własnej takiej „sali koncertowej”. Marzenia moje ziściły się dopiero w Adelajdzie w 1965 roku. Za garażem wybudowałem sobie specjalny pokój o odpowiednich wymiarach i wykładziną na suficie i podłodze, kupiłem odpowiedni sprzęt do nagrywania i specjalne głośniki w murowanej obudowie. I tak zacząłem nękać sąsiadów muzyką. Szczególnie muzyka organowa była im przysłowiową „solą w oku”, a mnie upajała głębokimi, niskimi tonami i wspaniałą harmonią.

To były moje pierwsze lata życia na obczyźnie. Szukałem więc i poznawałem ludzi, którzy mogliby mi czasami – w razie potrzeby – pomóc i doradzić. Pewna osoba poleciła mi pana Jerzego Dudzińskiego, który według niej wie „co..., gdzie... i jak najlepiej...”. Miała rację, bo właśnie pan Jurek udzielił mi wówczas wielu ważnych informacji. Podczas jednej z wizyt, gdy rozmawialiśmy o muzyce, pan Jurek powiedział, że organizuje zespół radiowy, by nadawać program dla adelajdzkiej Polonii z uniwersyteckiej stacji radiowej 5UV. Zawiązała się grupa entuzjastów: panowie Jerzy Dudziński, Wacław Jędrzejczak i Józef Cieśliński, którzy chcieli to robić.

Zaoferowałem więc swą pomoc w nagrywaniu programów. Chętnie użyczyłem sprzętu i pokoju muzycznego za garażem, który zamienił się na wiele miesięcy w studio radiowe polskich audycji dla adelajdzkiej Polonii. Od tej pory w eterze rozlegały się ze stacji 5UV dźwięki poloneza. Nasze pierwsze audycje nadawaliśmy pod nazwą „Polish Potpouri” ( „Polska wiązanka”). Audycje bardzo szybko stały się popularne. Informowały słuchaczy o wszelkich bieżących wydarzeniach kulturalnych, sportowych i społecznych. Prawie rok pracowaliśmy wspólnie ciesząc się rosnącym zainteresowaniem słuchaczy. W późniejszych latach radiowe programy w języku polskim zaczęły nadawać inne stacje radiowe w Adelajdzie. Nasze pierwsze audycje nagrywaliśmy najpierw u mnie w mojej „sali koncertowej”, a potem u pana Jerzego Dudzińskiego.

W 1994 r., gdy przeszedłem na wczesną emeryturę, przypomniały mi się moje ulubione radiowe lata. Postanowiłem więc stworzyć program pod egidą Polskiego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, którego jestem członkiem. I znów... Pomógł mi w tym pan Jerzy Dudziński, który potrafił się odwdzięczyć za to, co wcześniej robiłem. Wyjednał nam pół godziny na stacji Coast FM, gdzie już od dłuższego czasu nadawane były przez niego polskie audycje „Nie lubię poniedziałków”. Mało tego, w pierwszych naszych programach często korzystaliśmy z jego uprzejmości w udostępnieniu nam nagrań muzycznych, których on miał pod dostatkiem, a my prawie nic. Nie żałował, nie był zazdrosny, nie uważał nas za jakąkolwiek konkurencję...

Gdy słucham o tym, w jaki sposób mówi Pan o Jerzym Dudzińskim – wielkim społeczniku, który jest wręcz legendą adelajdzkiej Polonii artykuly/dudzinski1.php – to sądzę, że chyba spełniała się wtedy złota chrześcijańska zasada: „... wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie...”. Panie Andrzeju, wiem, że nie jest łatwo przygotowywać audycje radiowe w tak krótkich odstępach czasu...

– W chwili obecnej zespół radiowy obejmuje trzynaście osób gotowych służyć swymi inwencjami, głosem i poradą. Są to członkowie Polskiego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w College Park, pastorzy Eugeniusz Majchrowski artykuly/majchrowski.php i Jan Pollok, a także zawsze zapracowany dr Józef Przybyłko. Mieliśmy w przeszłości utalentowanego spikera Mikołaja Grabkowskiego, którego odebrała nam nagła śmierć oraz powszechnie znanego, lubianego i cenionego w kołach polonijnych pastora Dariusza Kuberka, który zginął w tragicznym wypadku samochodowym w Sydney. Inni wyjechali lub tymczasowo wyłączyli się z czynnej współpracy, ale ich miejsca zajęły osoby chętne zawsze służyć pomocą. Myślimy i działamy podobnie, wzajemnie się uzupełniamy. Audycje Radia „Głos Nadziei” ukierunkowane są tak, aby wyjść naprzeciw potrzebom ludzkim.

Kontakt z odbiorcami naszych programów jest dla nas niezwykle ważny. Chcemy wiedzieć, kto i kiedy słucha naszych audycji, i jaki wywarły one wpływ na niego. Jednak przede wszystkim chcemy wiedzieć co możemy zrobić, by jeszcze bardziej wychodzić naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom naszych odbiorców. „Głos Nadziei” w naszym rozumieniu, podyktowany był i jest chęcią pomocy polskiemu społeczeństwu na emigracji w pokonywaniu trudności, zniechęceń i różnego rodzaju moralnych frustracji w wyniku oddzielenia się od kraju, rodzin i bliskich.

Takie przykre oddalenie przeżyłem sam w 1961 r. w Austrii. Opuściłem Polskę w wyniku presji jaką wywierała tzw. „socjalistyczna dyscyplina pracy” zmuszająca do sześciodniowego – od poniedziałku do soboty włącznie – wykonywania obowiązków w zakładzie pracy. Dla mnie, członka Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, dniem poświęconym na religijne zajęcia według 10 Bożych przykazań jest siódmy dzień tygodnia – sobota. Moja nieobecność w pracy powodowała stałe represje i ostrzeżenia pod moim adresem, mimo iż oferowałem kierownictwu zakładu pracy pozostawanie po normalnych zajęciach niemal dwie godziny dłużej, by nadrobić zaległy czas. Opuściłem więc Polskę, wyjechałem do Austrii. Tam jako uchodźca otrzymałem pomoc od organizacji charytatywnej, której nazwy nie pamiętam. Od tego czasu popieram rozmaite programy organizacji charytatywnych, bowiem sam doświadczyłem jak konieczna i niezbędna jest pomoc osobom w skrajnie trudnej, a czasami tragicznej sytuacji.

Dziękuję za rozmowę.

– Na jej zakończenie chciałbym jeszcze podkreślić, że twórcy programu radiowego są wolontariuszami. Za naszą pracę nie pobieramy żadnych honorariów. Nadawanie audycji nie jest jednak darmowe. Polski Kościół Adwentystów Dnia Siódmego w College Park płaci za koncesję 800 dolarów na pół roku.


Rozmawiała Lidia Mikołajewska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011